wtorek, 31 grudnia 2013

Salty Caramel Brownie Cupcake with Peanut Butter Filling and Speculoos Cookie

Żeby było jasne - nie lubię Sylwestrów. Po prostu dobija mnie ten przymus bawienia się, picia, tańczenia jakby jutra co najmniej miało nie być.. A w końcu to właśnie dopiero jutro wszystko zaczyna się na nowo. Można zacząć z "czystą kartą", z nowym zapałem, z odrestaurowanym świątecznymi ciastami silnikiem, z listą postanowień, których i tak nikt nigdy nie dotrzymuje ale w końcu nadzieja umiera ostatnia ;-) Najchętniej zostałabym sama, ewentualnie z najlepszą przyjaciółką i po prostu delikatnie, bez huku, bez dymu "wślizgnęła" się w ten nowy 2014 rok :-) Ale cóż : I DON'T MAKE THE RULES, I ONLY PLAY BY THEM rachu ciachu, butelka Martini do torby, Cupcake'i do ręki ...and HERE WE GO AGAIN ! Ale właśnie właśnie : ze względu na to, że do każdego sylwestra podchodzę bardzo ostrożnie ( nawet jeżeli ma być super ) to upiekłam SPECIAL TREAT na ten szczególny wieczór. Teraz będzie krótko o wypiekach bo CZAS GONI NAS. Te Cupcake's są ..po prostu grzeszne. Mają w sobie wszystko co najlepsze, wszystko dodane od serca z szatańskim błyskiem w oczach. To ciężkie, słodkie Brownie, nadziane kremem z  Masła Orzechowego, polane DOMOWYM SOLONYM KARMELEM ( OKUPIONYM DŁUUUGIM SDRAPYWANIEM KARMELU Z KAŻDEGO GARNKA, ŁYŻKI, WIDELCA W DOMU...i z toalety - to przemilczę ), posypane solonymi orzeszkami ziemnymi z wetkniętym dla dekoracji ( i dla smaku ) korzennym ciasteczkiem Speculoos - że nie było aby za mało słodko, A CO! Brzmi za ciężko ? Za słodko ? Zbyt Grzesznie ? Zbyt kalorycznie ? Za dużo tego naraz? To jakaś rozpusta ? Jak tak można ? Cóż, jeżeli kuszą was te Cupcake ( a zapewniam, że mają czym kusić ) to po prostu : upieczcie je, skonsumujcie przed 24.00 w gronie przyjaciół lub rodziny A NASTĘPNIE Z CZYSTYM SUMIENIEM OBIEJACIE SOBIE, ŻE DO KOŃCA TEGO ROKU NIE BĘDZIECIE JEŚĆ WIĘCEJ SŁODYCZY ;-) YEAH ! IT'S THAT SIMPLE <3


 
 

 

 

 

Składniki na brownie ( przepis pochodzi ze strony MojeWypieki ):

 

-100 g gorzkiej czekolady

-100 g masła

-100 g mąki pszennej

-2/3 łyżeczki proszku do pieczenia

-2 jajka

 

Dodatkowo :

 

-kilka łyżek masła orzechowego i strzykawka lub rękaw cukierniczy do nadziewania



Czekoladę i masło rozpuszczamy i łączymy ze sobą w kąpieli wodnej. Masę czekoladową przekładamy do miski. Dodajemy pozostałe składniki, krótko miksujemy. Przekładamy do natłuszczonych papilotek. Pieczemy w temperaturze 180 C przez około 20 minut. NIE PIECZEMY DO SUCHEGO PATYKA, to ma być Brownie koniec końców :-) Upieczone - studzimy. Następnie nadziewamy masłem orzechowym.

Składniki na Domowy Solony Karmel :

 

-szklanka drobnego cukru do wypieków

-4 kopiaste łyżeczki masła

- śmietana 30 % na oko będziecie dolewać po trochu i mieszać

-1 łyżeczka soli morskiej

 

Dodatkowo :

-orzeszki ziemne, mniej więcej garść

-12 ciasteczek Speculoos


Cukier wsypujemy do garnka i rozpuszczamy na małym ogniu, aż do uzyskania karmelu barwy jasnego bursztynu ( dla szczęśliwych posiadaczy termometrów cukierniczych : masa powinna dojść tylko do 350 F , dla reszty : PO PROSTU UWAŻAMY ŻEBY SIĘ NIE SPALIŁ ! ). W trakcie gotowania mieszamy ubijaczką, żeby nie było grudek. Do karmelu barwy bursztynu dodajemy masło i szybko mieszamy i NATYCHMIAST ALE TO NATYCHMIAST DODAJEMY KREMÓWKĘ. Po łyżce i mieszamy, aż uznamy, że masa jest dość karmelowa, że NIE ZASTYGA TAK ŁATWO NA KAMIEŃ. Do gotowej masy dodajemy mniej więcej łyżeczkę soli morskiej.

Wystudzone muffiny polewamy ostrożnie karmelem i natychmiast posypujemy ziemnymi orzeszkami.

Cupcake'i ozdabiamy wtykając w nie ( trzeba wbić w ciasto, ale spokojnie Cupcake na tym nie ucierpi ;-) krzywdy mu nie robimy ... ) po ciasteczku Speculoos.

 
 
 

 

 

 

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !





piątek, 27 grudnia 2013

Tort Chałwowo-Czekoladowy

W końcu po 4 miesiącach od urodzin w panice przed końcem roku zmobilizowałam się na cztery dni przed Gwiazdką i wyprawiłam moje osiemnaste urodziny. Osiemnaste urodziny świętowałam po raz trzeci ( Taka okazja, trzeba się było wyszaleć, a co ! ) tym razem z moimi przyjaciółmi. Oczywiście nie odpuściłabym sobie tej przyjemności ( i wyzwania ) jakim jest upieczenie tortu.Jakże przecież mogłabym tak po prostu ZAMÓWIĆ GO -nie wkładając w niego całego mojego serca a nawet nie przykładając małego paluszka do jego powstania ? Nie decyzja zapadła i tak w nocy po powrocie z klasowej wigilii zabrałam się za upieczenie tortu. Jestem z niego szczególnie dumna ponieważ grająca pierwsze skrzypce masa chałwowa zrobiona była wedle przepisu mojego autorstwa. Uprałam się jak osioł na tę chałwę  ( Tort Chałwowy z Czekoladą to brzmi dumnie ! ) i przeszukałam cały internet na Hobbita ( czyli w tę i z powrotem ) szukając jakiegoś rozsądnego przepisu. Nie przeczę, że wszystkie napotkane przepisy brzmiały kusząco jednakże....No przepraszam bardzo JAK MOŻNA MIKSOWAĆ CHAŁWĘ Z MASŁEM ??? Ja czegoś takiego moim gościom po prostu nie byłam w stanie zrobić ! Po prostu coś się we mnie skręcało kiedy wyobrażałam siebie jak mówię moim gościom z czego zrobiony jest krem...Pomyślałam więc : "BASTA, wymyślę własny krem!". I tak powstał Tort Czekoladowo-Chałwowy lekki, bardzo słodki, przełamany goryczką gorzkiej czekolady w mojej ulubionej polewie z przepisu Nigelli Lawson na "Oldfashion Chocolate Cake" i z kwaśną nutką dżemu porzeczkowego. I D E A L N Y ! Zachęcam do wypróbowania, wart pieczenia i jedzenia o każdej porze dnia i nocy ! 


 

 

Składniki na biszkopt ( z Moich Wypieków bardzo polecam ! Składniki podwoiłam, potrzebowałam duuuużo biszkoptu ):

 

-5 jajek

-3/4 szklanki cukru

-1/2 szklanki mąki pszennej 

-1/2 szklanki skrobi ziemniaczanej

-1/4 szklanki dobrej jakości kakao (noo... ja sypnęłam więcej )

 

I UWAGA : SKŁADNIKI PODWAJAMY PRZY ZAKUPACH ( pieczemy dwa razy z podanych wyżej składników. Mnie coś nie do końca wyszło z biszkoptem tzn. był PRZEPYSZNY ale za mało go wyszło więc dopiekłam jeszcze. 


Mąki i kakao przesiewamy. Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy ( białka oczywiście )z odrobiną soli na puszystą, sztywną masę. Odwracamy do góry nogami miskę z ubitymi białkami, sprawdzamy czy nie spada. Dodajemy powolutku cukier i dalej ubijamy. Dodajemy powolutku żółtka cały czas mieszając. Na koniec dodajemy przesiane mąki z kakao i mieszamy ostrożnie ( żebym nam białka nie oklapły!!! ) aż do uzyskania pięknej, jednolitej masy. Piekarnika nagrzewamy do 160-170 C. Tortownicę smarujemy masłem i wysypujemy bułką tartą. Przelewamy biszkopt i wstawiamy do piekarnika na 30-40 minut ( mój piekł się równo 40 minut ). Powtarzamy i pieczemy drugi biszkopt, chyba, że wyjdzie wam wystarczająco dużo :-)

Biszkopt studzimy i kroimy na blaty.

Teraz zabieramy się za masy ! 

 

Masa Chałwowa : 

 

-500 g serka mascarpone

-350 ml śmietany kremówki

-około 350 g pasty sezamowej tahini ( albo więcej trzeba próbować w trakcie przyrządzania i wyciągać wnioski :-) ) 

-cukier puder do smaku ( nie wiem ile go było, ponownie : trzeba sypać po trochu i próbować ) 

 

 Dodatkowo potrzebujemy:


-około 150 do 200ml likieru czekoladowego albo rumu

-dżem porzeczkowy ( słoiczek)




Kremówkę ubijamy na bitą śmietanę dodajemy mascarpone i miksujemy. Dodajemy pastę tahini i miksujemy. I teraz dodajemy po trochu cukru pudru, miksujemy, próbujemy i dodajemy więcej. Aż będzie niebiańska w smaku !

Gotową masę wstawiamy na chwilę do lodówki.

Pierwszy blat kładziemy na paterze i nasączamy LIKIEREM CZEKOLADOWYM ( albo rumem ). Smarujemy go masą chałwową. Kładziemy kolejny blat. Nasączamy. Smarujemy go DŻEMEM PORZECZKOWYM i ostrożnie na warstwie dżemu rozsmarowujemy masę chałwową.I tak dalej, powtarzamy ( nasączyć - posmarować masą chałwową - następny blat ) aż do wyczerpania blatów i masy. Gotowy tort ( przypominam, że ostatniego blatu z wierzchu nie smarujemy masą chałwową ! ), wstawiamy na chwilę do lodówki.

Teraz zabieramy się za krem czekoladowy ! 


Składniki na krem czekoladowy ( przepis pochodzi z Moich Wypieków, a jest autorstwa Nigelli Lawson ):

 

-175 g gorzkiej czekolady

-75 g masła

-300 g cukru pudru

-1 łyżka miodu

-125 ml kwaśnej śmietany





Czekoladę z masłem rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Przekładamy do misy, dodajemy cukierpuder, śmietanę i miód i miksujemy.

Gotową masą czekoladową starannie i ostrożnie pokrywamy wierzch tortu. Torcik do lodówki żeby się schłodził przez noc. Voila ! Gotowy !

 


  
   






 

niedziela, 8 grudnia 2013

Piernik z Domowymi Powidłami, Białą Czekoladą i Migdałami

Piątek nie przyniósł może oczekiwanego przeze mnie zwolnienia ze szkoły z powodu huraganu za to w sposób wyjątkowo magiczny i mikołajkowy przyniósł ŚNIEG ! Prawdziwy śnieg...no co prawda troszkę już go ubyło ale teraz przynajmniej już widać jaką mamy porę roku! W piątek rozpoczęłam również oficjalnie sezon "pre-gwiazdkowy", który zapełniam wypełnić świątecznymi piosenkami, pieczeniem pierników i świątecznych ciast, wyjadaniem czekoladek z kalendarza adwentowego, słowem : jest po 6 grudnia, puszczanie "Merry Christmas Everyone" i chodzenie w legginsach w renifery już nie jest faux pas czyli WSZYSTKIE CHWYTY DOZWOLONE ! Teraz tylko doczekać do przerwy świątecznej a potem już tylko resetować się resetować przed kolejnym rokiem ! Ten reset jest mi wyjątkowo potrzebny, może złapię czas na aktualizację bloga...wiem, wiem - długo nie pisałam, ten ostatni wpis z października w oczy kole ale cóż mogę zrobić...Co to klasa maturalna robi z człowiekiem!  No, na pewno nic mądrego. Ale skoro już jestem i piszę przejdźmy doi milszych tematów. Dzisiejszy piernik : bardzo szybki, bardzo świąteczny, baaaaardzo dobry, zwłaszcza zaraz po wyjęciu z piekarnika o oblaniu go gorącą białą czekoladą ! No bo ja rozumiem, że powinno się zaczekać z tą czekoladą aż ciasto się przestudzi i czekolada będzie miała pole do popisu z zastyganiem ... Ale to dla mnie jednak takie barbarzyństwo : czy jest coś lepszego niż zajadanie gorącego, piernikowego ciasta... i to brudząc się przy tym gorącą, białą czekoladą ?  No pewnie , że nie ma ! Którąkolwiek opcję pieczenia ( dla cierpliwych lub dla niepokornych ) wybierzecie, ciasto Was zachwyci ! To takie łatwe i pyszne ciasto na rozgrzewkę przed świętami, mam bowiem plany, plany iście szatańskie, a na imię im... Niespodzianka !

 
 
 
 



Składniki :

 

-2,5 szklanki mąki pszennej

-2 łyżki przyprawy piernikowej

-pół szklanki cukru

-1 łyżka kakao ( holenderskiego )

-1 łyżeczka sody kuchennej

-1 łyżeczka proszku do pieczenia

-trzy jajka

-pół szklanki oleju z pestek dyni

-pół szklanki miodu gryczanego

-szklanka mleka 3,2 %

-około dwóch garści prażonych płatków migdałów

-dobrze wysmażone powidła ( + ewentualnie opakowanie galaretki, smak nieistotny )

-kolorowe, cukrowe perełki do dekoracji

-tabliczka białej czekolady, dobrej jakości


 
 



W misce przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia, sodą, kakao, przyprawą piernikową i cukrem. Dodajemy miód, mleko, olej. W osobnej misce rozmącamy jajka i dodajemy je do reszty składników. Miksujemy. Masę przelewamy do keksówki wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 C przez około 50-60 minut. Wyjmujemy, sprawdzamy suchym patyczkiem czy ciasto się upiekło. No i teraz możemy je przestudzić albo zabrać się za polewanie od razu. Białą czekoladę topimy w kąpieli wodnej i polewamy nią ciasto. Następnie posypujemy migdałami i posypką cukrową. Gdy ciasto się przestudzi ostrożnie wyjmujemy je z keksówki i przekrajamy tak aby utworzyć dwie warstwy : spód i wierzch. Powidła podgrzewamy w garnuszku na małym ogniu z kilkoma łyżkami gorącej wody ( jeżeli powidła nie są dobrze wysmażone tj. są leiste, możemy dodać galaretki : po wymieszaniu odstawiamy na chwilę aż zacznie tężeć i dopiero smarujemy powidłami ciasto ) a następnie smarujemy spód ciasta. Przykrywamy drugą częścią ciasta. Voila ! Gotowe ! Pyszny piernik z powidłami i białą czekoladą gotowy !
 
 
 


 

Voila ! Bon Appetit !  


sobota, 19 października 2013

Jesienna Sonata czyli Amerykańska Tarta Dyniowa na Orzechowym Spodzie

Można oczywiście zasmucić się i powiedzieć, że to bogactwo soczystych, świeżych owoców i warzyw, te stragany letnich obfitości, te wyprawy z płócienną torbą do warzywniaczka, te jedzone w plenerze truskawki są jedynie ciepłym wakacyjnym wspomnieniem, że zostały po nich jedynie smaki i zdjęcia ( i  wpisy na blogu ;-) ), że czasy te nie wrócą już - można słowem biadolić nad tym , że mamy jesień, że jest szaro i pada a następnie wyposażyć się w tabliczkę czekolady, ukryć się w łóżku z herbatą i w nastroju iście dekadenckim "przebiedować" do wiosny. Można. Krzyżyk na drogę i powinszowania "radości z życia". A my tym czasem zajmiemy się odkrywaniem kulinarnych wspaniałości jesieni. Skorzystamy z okazji , że mamy wspaniałą wymówkę by budować opokę na zimę i zostawimy na następne pół roku te wszystkie lekkie ( tak, że prawie ich nie ma ) świeże ( niczym zielony ogórek ) i tak niskokaloryczne ( że wręcz odchudzające ) wypieki. Te wakacyjne "nieznośne-lekkości-bytu", które gwałtem pragną wcisnąć Cię w najmniejszy możliwy rozmiar bikini. Zajmiemy się na poważnie projektem J E S I E Ń - Jeść Efektywnie Słodkości I Energię Ńagromadzać ( tak wiem , to przesada ,ale nie ma żadnego słowa na "ń" ) piekąc cięższe, bogate, rozgrzewające wypieki ! Wszystko po to aby gdy przyjdzie Z I M A (Zimna I Mroźna Atmosfera ) być w pełni gotowym na stawienie jej czoła...a podobno zima w tym roku ma być dosłownie mrożąca krew w żyłach ! Dzisiaj zajmiemy się tradycyjnym ciastem amerykańskim , pieczonym zazwyczaj na Święto Dziękczynienia. Przyznaję, że troszkę się z nim pośpieszyłam ...Ale miałam na nie tak ogromną ochotę - nieważne, że nigdy go nie jadłam ! W końcu co dzień jest coś za co można "dzięki czynić", czyli po prostu dziękować. Na przykład  za to, że nasz świat i życie jakie by czasem nie było to JEST ...a że lepszy rydz niż nic  to do dzieła - dziękujmy ciastem !

 
 

Składniki na kruchy orzechowy spód :

 

- kostka masła ( 250 g )

-1 żółtko

-jedna czubata łyżka cukru

-mąki na oko

-zblendowanych na pył orzechów również na oko


Tak nadszedł ten czas, że ze skrupulatnego , ostrożnego i bojaźliwego cukiernika pieczącego z nosem w książce kucharskiej zamieniłam się w jedną z tych "starych" , doświadczonych domorosłych kuchareczek, które zapytane o ilość jakiegokolwiek składnika w upieczonym przez nich cieście krzywiły się w ten jakże charakterystyczny sposób by w końcu wypowiedzieć to magiczne ( i jakże interesujące ) : "Ile...?No...No tak... NA OKO!". A ty człowieku patrzysz na nią ( wewnętrznie pianę toczysz z ust ) i myślisz sobie ile ty tej mąki do tego ciasta nasypiesz BO CZY TE OCZY MOGĄ KŁAMAĆ ? Obiecuję jednak, że w dalszym ciągu będę podawała dokładne proporcje składników. Po prostu tym razem uznałam, że do głupiego spodu do tarty nie potrzebuję jakiś wielkich przepisów...I nie myliłam się !


Miękkie masło umieszczamy w misie miksera i miksujemy z łyżką cukru. Mikserem ubijamy masło aż będzie białe i puszyste. Następnie dodajemy jedno żółtko i miksujemy. Teraz dodajemy stopniowo mąkę aż do uzyskania ładnej masy na kruche ciasto , plastycznej w wyrabianiu ale też niezbyt mokrej od masła, żeby ciasto nie wyszło za tłuste. Na koniec dodajemy orzechów "na oko" i ponownie miksujemy. Ciasto wyrabiamy.

UWAGA ! Teraz ujrzycie słowa ( których być może niektórzy cukierniczy puryści czy purytanie woleliby nie ujrzeć ) , słowa które bolą, ale idąc za językowym motywem przewodnim dzisiejszego przepisu : Moi drodzy , przecież prawda w oczy kole. NIE MROZIMY CIASTA BO PO CO TYLE CZEKAĆ. Tak wiem będzie się łatwiej wałkowało i będzie bardziej kruche no i jak robimy ciasta maślane to nie będzie się tak kleić i łamać w dłoni. Ale gdzie tam przy spodzie mrozić to 2 godziny w lodówce ?

 

Dlatego dla konserwatywnych kucharzy : na dwie godziny do lodówki. Dla freestyle'owców : odrywamy po kawałku ciasto i wykładamy nim formę do tarty.

 Następnie nakłuwamy spód widelcem  wielu miejscach i wkładamy na około 20 minut ( po prostu do przyrumienienia się spodu ) do piekarnika nagrzanego do 200 C.

Niczym nie obciążamy chyba, że bardzo chcemy bo po co tak kasze czy fasolkę marnować? Chyba, że ktoś jest szczęśliwym posiadaczem tych magicznych ceramicznych kuleczek do obciążania wtedy powinszowania takiego profesjonalnego sprzętu. Tarta jednak piecze się ładnie i bez bąbli nawet bez takich "bajerów".


 Ale ja jestem dowcipna w tym wpisie.


Jak się upiecze - to wyjmujemy (  to tzw. Złota Zasada Cukiernictwa )


Teraz zabieramy się za masę dyniową !

 

 

 

 

 

Składniki na masę dyniową :

 

-około 1 kilograma 200 g dyni makaronowej

-szklanka cukru

-2 łyżki przyprawy piernikowej

-około 80 ml śmietany 30 %

-cztery jajka


Dynię myjemy, kroimy na małe kawałki ( im mniejsze tym dynia szybciej się upiecze ) i układamy na blaszce wyłożonej folią aluminiową. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 C aż dynia będzie mięciutka. Wyjmujemy z pieca i  odkrajamy dynię od skórki. Dynię umieszczamy w misie blendera i blendujemy na puree ( na mus ). Mus z dyni umieszczamy w misie miksujemy z cukrem. Dodajemy przyprawy korzennej , jajka i miksujemy. Na koniec dodajemy kremówkę i ponownie mieszamy przy użyciu miksera. Masę dyniową wylewamy na spód i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 C na około 50 minut do godziny. Ogółem to trzeba sprawdzać czy masa dyniowa się ścięła i nie pływa. Wyjmujemy sprawdzamy suchym patyczkiem czy ciasto cię upiekło. Chłodzimy przez noc w lodówce ( no a przynajmniej 4 godziny ). Ja moje ciasto ozdobiłam malutkimi bezikami ( które bardzo dobrze skomponowały się ze smakiem ciasta ) ale może też tradycyjnie ozdobić brzegi ciasta bitą śmietaną ( najlepiej domową ).

 
 



Voila ! Bon Apetit !

 

 

czwartek, 1 sierpnia 2013

Lody Chałwowe z Prażonym Sezamem ♥

Kto z Was wiele razy w życiu marzył o zrobieniu lodów ale zawsze odpuszczał myśląc , że : a) wymaga to specjalnego sprzętu ( np. Thermomixu ♥ ) b) jeżeli już nie wymaga specjalnego sprzętu to jest to trudne c) jeżeli już nawet nie jest takie trudne to z pewnością jest czasochłonne d) jeżeli jest czasochłonne to na pewno w dodatku wymaga mieszania co kilkanaście minut zamarzającej na bryłę lodu masy e) bez specjalnego sprzętu z punktu a) lody na pewno nie będą smakowały jak lody i w efekcie i tak wszyscy pójdziemy do Akwarium - lodziarni na Saskiej Kępie (przyp.bloggerki♥). Otóż ja również przez długi czas tak jak wy o zrobieniu własnych lodów jedynie marzyłam... a potem kupowałam litrowy kubełek Grycana i topiłam w nim moje niespelnione marzenia cukiernicze , opłakując przy tym brak Thermomixu lub przynjemniej najprostrzej maszynki do lodów. Jednak sytuacja zmieniła się, gdy zaczęłam napotykać w blogosferze a nawet w szanujących się magazynch kulinarnych na lodowe przepisy niewymagające posiadania nieszczęsnej maszynki ! Czyli jedank nie wszystko stracone ! Mimo to nie było jednak tak kolorowo , cykałam się tej lodowej akcji strasznie - wszystkie porażki kulinarne bardzo ciężko przeżywam ( do tej pory nie mogę sie pozbierać po Wielkim Fiasko z Ciasteczkami Amaretti z 2011 r. ! ). I doprawdy gdyby nie te upały jak z tropików ,przez które żhyć sie odechciewa przez ostatnich kilku dni , nie zdecydowałąbym się tak szybko na zrobienie domowych lodów ( i to byłby błąd bo zrobienie tych lodów to banał na poziomie kulinarnych umiejętności przedszkolaka ale o tym zaraz ). Jednak 35-stopniowy upał i oddalona o długość ulicy Francuskiej lodziarnia robią swoje i klamka zapadła : kręcimy lody ! Przepis na Lody Chałwowe z Prażonym Sezamem znalazłam w ostatnim numerze KUKBUK'a i serdecznie go polecam. Nie powiem, nie powiem - cykałam się. Moja masa na lody, przelewana do plastikowego pojemnika wyglądała jak najzwyklejsza "wcale-nie-taka-bita" bita śmietana....Spodziewałam się klęski. Widziałam już ( oczyma duszy mojej ) całą tę moją śmietanę ( bo bądź co bądź tym włąśnie była : KUPĄ SŁODKIEJ , SEZAMOWEJ ŚMIETANY KREMÓWY ) jak albo opada i rolewa mi się w tej zamrażalce albo wręcz przeciwnie , zamarza na kryształ lodu , na którym co najwyżej można połamac sobie zęby. Mówiąc prościej : CZEKAŁAM NA NAJGORSZE. Jednak po około 5 godzinach nerwowego mrożenia , otworzyłam z ciekawością zamrażalnik, otworzyłam pudełko, nieśmiało wbilam łyżeczkę w tę moją śmietankę i...wyobraźcie sobie, że nie napotakłam tej bryły lodu, której tak się bałam tylko ...NAJPRAWDZIWSZE LODY ! Szybko wyjęłam pudełeczko i nałożyłam sobie cały pucharek. Nawaliłam na to jeszcze jakiś pokruszonych ciasteczek , wetknęłam weń specjalnie kupione na te okazję lodowe wafelki i...spróbowałam... Powiem tyle : dźwięk trąb jerychonskich obwieszczających koniec świata nie oderwalby mnie od tego pucharka ! Niebo w gębie ! Nie tylko naprawdę smakowały jak takie z lodziarni to były od nich o kilka klas lepsze ♥ ! Już nigdy nie pójdziecie do lodziarni ! Słowem : sukces. Słowem : smak. Słowem : sama... nie wiem już co , po prostu są super ! Kochani, jeszcze miesiąc wakacyjnych temperatur przed nami , zróbmy w końcu należyty użytek z naszych zamrażalników i... Chodźmy , chłodźmy ! 



Składniki :
-200 ml śmietany 36 % dobrze wychłodzonej
-120 ml skondensowanego mleka dobrze wychłodzonego
-4 łyżki pasty tahini
-2 łyżki rumu
-2 łyżki podprażonego na patelni sezamu

+ plastikowe pudełko z pokrywką



Śmietane i mleko łączymy razem w misce i ubijamy aż do uzyskania gładkiej , puszystej ( ale nie sztywnej ) masy. Dodajemy pastę tahini i delikatnie łączymy ją z masą, np. przy pomocy silikonowej szpatułki. Następnie dodajemy rum i ponownie ostrożnie łączymy z masą. Gotową mase przelewamy do plastikowego pojemnika , posypujemy z wierzchu prażonym sezamem, zamykamy i wkładamy do zamrażalnika na całą noc. Jeżeli robicie lody rano ( tak jak ja ) to po około 5,6 godzinach powinny byc już dobre. Pamiętajmy, że jezeli dluzej przechowujemy nasze lody - musimy je wyjmować na 5 minut przed podaniem.

Voila ! Bon Appetit ♥ !        

sobota, 20 lipca 2013

Obłędne Pierogi z Jagodami ♥

Wbrew powszechnej opini, lato to nie tylko czas błogiego odpoczynku, gdy góruje nad nami duch "sielskości" , słóńce praży, ludzie uciekają ze stolicy bo robi się tu nieprzyjemnie niczym latem w Petersburgu XIX-wieku tak sugestywnie opisywanym przez Dostojewskiego w "Zbrodni i karze". Ktoś musi się w końcu troszczyć aby beztroskim być mógł ktoś ! To również ważny czas zobowiązań dla bloggerów kulinarnych. Jest przecież kilka takich "must-cook'ow" , do których przyrządzenia każdy domorosły kuchcik czuje się latem zobowiązany. Trudno , cóż poradzić ? Zachciało się być następnym Gorodnem Ramseyem / Michelem Roux / Nigellą Lawson - to trzeba teraz starać się o miano mistrzyni patelni, no - przynajmniej w okręgu blokowym z aspiracjami na rozniesienie się dobrego słowa po tzw. "dzielni" ( dzielnia - (pot.) dzielnica ; przyp. bloggerki ) ! Owo zobowiązanie do "zaliczenia" określonych pozycji na liście kulinarnych ekscesów wakacyjnych jest w oczywisty sposób związane z wysypem owoców i warzyw, których tak brakuje nam w inne pory roku. Tak więc , nim soczyste i kolorowe maliny , truskawki , jeżyny i inne na solidne dziewięć miesiecy znikną nam sprzed oczu ( i z talerzy ), należy je zapiec, ugotować, zamrozić lub przerobić na szereg słoiczków, które ratować nas będą w chwilach fruktozowego glodu gdy już zasypią nas śniegi. Do takich "must'cook'ów" należą oczywiście wszelkiego rodzaju ciasta ucierane lub drożdżowe z owocami i kruszonką, konfitury z truskawek i malin, Eton Mess i inne desery z kremu, bitej śmietany i naszych owocków no i oczywiście pierogi ! Nasze sztandarowe P I E R O G I , i to z O W O C A M I ♥ Koniecznie świeżymi - można sobie mrozić ale i tak nic zastąpi tego soku wypływajacego na talerz i kawałków soczystych truskawek lub jagód, mieszających się malowniczo na talerzu ze śmietaną ♥ Dzisiaj wersja z jagodami - barwimy jezyki ( oby nie ubrania ! Przy tym daniu zdecydowanie fatuszek to najlepszy przyajciel kuchcika ! ) na fioletowo ! Załączam też mój wypróbowany przepis na pierogi : banalny, szybki i N I E Z A W O D N Y. Notabene świetny zarówno do słodkiego jak i wytrawnego nadzienia. No dobrze, tyle na dziś przedmowy, bo jak wszyscy wiemy : od gadania nikomu jeszcze pierogi się nie ulepiły ! W końcu jak głosi eee "stare" porzekadło czy, jak kto woli, jedna z wielu mądrych sentencji o pierogach : "Miast lepienia czcze gadanie ? Na czczo się już pozostanie !" ♥ 



Składniki :
-2 i 1/2 szklanki z "lekkim czubem" mąki pszennej
-jajko
-1/3 szklanki letniej wody
-2 łyżki oliwy
-szczypta soli
-jagody.... hmmm nie pamiętam ile ich było , z ciasta wychodzi około 12 większych pierogów...ale jagód nie było wcale tak dużo, sądze że 20 dag w zupelności wystarczy
-2, 3 łyżki białego, drobnego cukru
+ mąka do posypania stolnicy 


Wszystkie składniki wrzucamy do miski , miksujemy aż uzyskamy gładką masę. Podsypujemy ja troszke mąką i wyrabiamy dłońmi aż uzyskamy gładką, elastyczna masę. Rozwałkowujemy na posypanej mąką stolnicy. Okrągłą szklanką wycinamy koła. Jagody pluczemy , umieszczamy w misce i dosypujemy do nich 2-3 łyżek cukru. Mieszamy. Do każdego kólka łyżeczkę jagód. Zalepiamy. Wrzucamy na wrzącą wodę i gotujemy aż do ich wypłynięcia na powierzchnię. Podajemy ze śmietaną i cukrem ♥ !





Voila ! Bon Appetit ♥ !

piątek, 19 lipca 2013

Chleb Kukurydziany z Ziarnami Kukurzydzy.

Po sukcecie Włoskiej Foccaci z Rozmarynem , czas na Francuski Chelbek Kukurydziany. Jeżeli ktoś myśli, że Francuskie wypieki ograniczają się jedynie do bagietki i croissanta to zdecydowanie nie docenia ( o generaliowaniu i ignorancji kulinarnej nie wspominając ) bogactwa kuchni francuskiej. I nie mówię tu o istnieniu całej ( jakże różnorodnej ) gamy wypieków z ciasta francuskiego ale o C H L E B I E. Prawdziwym , pysznym francuskim chlebie. Dzisiejszy chleb to całkowite przeciwieństwo wyobrażeniu o lekkości, puszystości i delikatnym smaku, które to tak często przypisuje sie wypiekom rodem z Heksagonu. Jaki jest ? Cięki, wilgotny w środku, mięsisty, o mocnym kukurydzianym smaku. O tych cudownych niespodziankach w postaci pojedynczych ziarenek pieczonej kukurydzy nie wspominając bo brak jest słów aby wyrazić niezwykłe doznania smakowe , które towarzyszą tym "niespodziankom". Nie myślcie jednak, że chleb jest tak ciężki , że nie rośnie. Przeciwnie , stosując się do przepisu , otrzymacie idealny bochenek, z wyrosniętą i pękniętą na środku górką. Przepis nie jest mój i nie przeze mnie jest odkryty. Inspiracją jest strona Kwestia Smaku, który serdecznie polecam. Potwierdzam słowa autorki strony : chleb zdecydowanie najlepszy jest w dniu pieczenia, a dokładniej świeżo-wyjęty z piekarnika i posmarowany grubo masłem. Mmmmm i żadnych dodatków już nie trzeba, chociaż autorka zapewnia , że wybornie smakuje z salami. Ja ( wegetarianka ) polecam połączenie gorącego chleba z masłem i camembertem i na tym koniec ! W ten sposob w pełni docenimy smak naszego wypieku. Vive le pain ♥ ! Vive la cuisine francaise ♥ !   



Składniki :
-1 jajko roztrzepane
-1 i 1/4 szklanki ciepłej wody
-4 i 1/2 łyżeczki suchych drożdży
-1 szklanka kaszki kukurydzianej
-3 i 3/4 szklanki maki pszennej
- 1 łyżka soli
-50 g masła
-2/3 szkalnki kukurydzy z puszki ( bez zalewy )
 

W misce mieszamy drożdże z wodą. Przykrywamy. Odstawiamy na 5 minut. W tym czasie przesiewamy w dużej misie mąkę z kszaką. Dodajemy roztrzepane jajko i wodę z drożdżami i miksujemy mikserem z końcówką do ciasta drożdżowego. Dodajemy masło i sól. Ponownie miksujemy. Wyrabiamy ciasto dłońmi, aż stanie się gładkie i elastyczne. Wtedy dodajemy kukurydze i dokładnie łączymy ją z masą. Jeżeli ciasto troszke się rozwodni ( moje tak zrobiło ) dodajemy troszkę mąki pszennej i wyrabiamy. Ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy na godzinę do wyrośniecia. Po godzinie ciasto przekłądamy do wysmarowanej masłem, podłużnej formy. Przykrywamy ściereczką i ponownie odstawiamy na godzinę. Po godzinie wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 C na kratce w środkowej części piekarnika. UWAGA : na najniższej półce piekarnika kładziemy żaroodporne naczynie wypełnone wrzącą wodą ( nie musi jej być bardzo dużo ). Pieczemy 1 godzinę. 



 A to ze śniadania ♥ Z chlebem w roli głównej naturalnie ♥ 


Voila ! Bon Appetit ♥ !   


czwartek, 18 lipca 2013

"Czy to tiramisu ? Czy to tort Daquois ? Nie ! To dlaczego to jest takie dobre...?" ROGALE.

Dzisiejsze rogale w pełni "are living up to the title" ♥ Przebijają wszystko ! Upiecz je , a zdziwisz się, że wolisz je od tiramisu, Sachertorte, tortu Daquois , ciasteczek Oreo i wielu wypieków z kremem , masłem orzechowym czy przesłodzoną masą. Co więcej, będzie ci głupio, że do szczęścia nie potrzeba ci więcej tylko tego wypchanego domową konfiturą półksiężyca w buzi - i życie jest piękne ! Nie bez powodu rogalik i szeroki uśmiech mają dokładnie taki sam kształt ! Rogalik to prosota , z bogatym wnętrzem, jednak wnętrzem bezpiecznym , bezz niespodzianek. Od lat, kruchy rogalik kryje tradycyjnie pyszną konfiturę i choć faktycznie bardzo dobra jest ta z roży to są też inne smaki - nie dyskrymnujmy innych konfiturek ! U mnie dziś w rogaliku nadzienie w trzech smakach : konfiitura wiśniowa i borówkowa i  powidła ♥ Mmmmmmm o wsyztsko to owinięte oysznym rogalem, skąpane w słodkim lukrze i posypane cukrem pudrem ? I co ? Czy naprawdę trzeba nam trzech płatów ciasta i bogatego kremu ? Czy więcej radości nie sprawi nam ten roglik ? Szczególnie, ze jeżeli liczycie na to , że maciu tu do czynienia z kruchym rogalem...to krucho z Wami ! Ten rogal nie chrupie ..nie kruszy się..On jest MIĘCIUTKI ! Z kruchego ciasta, ale wręcz się lekko CIĄGNIE ! Fenomenalne ciasto i to tak proste w przygotowaniu bo bez jajka. Przepis pochodzi z książki kucharskiej poświęconej kuchni polskiej, którą babcia sprezentowała mojej mamie szmat czasu temu. Dziś to wszystko , zapraszam na rogola !


  Składniki :
-2 i 1/2 szklanki mąki krupczatki
-250 g masła
-250 g serka homogenizowanego o smaku waniliowym
-kilka kropli aromatu śmietankowego ( może być waniliowy , rzecz gustu )
-konfiturki jakie tam chcecie ( tylko UWAGA : muszę być DOBRZE WYSMAŻONE tzn. GĘSTE , powinny mieć wręcz konsystecje dżemu - inaczej ciężko Wam będzie zwijać rogaliki bo konfitura będzie wypływać )
-1/2 szklanki cukru pudru
-łyżka soku z cytryny 


Mikserem siekamy mąkę z masłem. Dokładamy serek i miksujemy, dodajemy aromat , miksujemy. Uwaga , masa będzie dość miękka i klejąca, to nie jest typowe kruche ciasto !!! Porządnie omączamy łapki i formjemy z ciasta kule , dosypując troszkę mąki jeżeli zajdzie taka potrzeba ( u mnie zaszła ). Formujemy kulę , lub ( jak ja ) wkladamy ciasto do miski , przykrywamy folią i szast ! Szast - czyli do lodówki na godzinę. Rozgrzewamy piekarnik do 200 C. Po schłodzeniu ciasto wyjmujemy i rozwałkowujemy na omączonej stolnicy omączonym walkiem. Powiem Wam, że im cieńsze ( ale bez przesady bo wam się rozerwą ! ) rogaliki tym mocniejszy był ich smak i tym bardziej mi smakowały. Ciasto kroimy na podłóżne trójkąty równoboczne. Do każdego trójkącika nakładamy u podstawy troszkę konfiturki i zawijamy w rogalik. I tak do wyczerpania się ciasta. Wyjdzie Wam około 40 średnich rogalików. Gotowe rogaliki ukladamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy 25 minut. Upiecone rogale studzimy. Z soku z cytryny i cukru pudru robimy lukier. Czyli po prostu mieszamy energicznie , można przy użyciu trzepaczki, aż zrobio się lukier. Bez grudek. Przestudzone rogaliki hojnie smarujemy lukrem ( oprocz konfitur to jedyna słodycz, ale wychodzą wtedy barrrrrdzo słodkie ♥ ! ). Jeżeli jesteście cierpliwi - czekacie aż lukier zastygnie i przed podaniem posypujecie cukrem pudrem. 





Jeżeli jesteście mną - zajadacie od razu , brudząc się płynnym lukrem i od czasu do czasu posypując rogaliki cukrem pudrem , ktory i tak zaraz się rozpuszcza przez ten cholerny, płynny jeszcze lukier ! Ale jest bosko ♥  ! 

Voila ! Bon Appetit ♥ !   


poniedziałek, 15 lipca 2013

Ukłon w stronę Francji : Czekoladowa Delicja wg Pierre'a Hermes ♥

W związku z niedawnym Świętem Narodowym Francji publikuję przepis na ciasto, które choć pieczone miesiąc z górkom temu - dopiero dziś doczekało się swojej premiery. I całkiem niesłusznie bo ciasto jest zniewalające w smaku  ♥ ! Nie mogło być inaczej - przecież nie dośc , że to francuski przepis, to jeszcze należy do samego Pierre'a Hermes ♥ Ciasto nie bez powodu nazywa się Delicją , w smaku jest niebiańskie. Upiekłam je na imprezę dla znajomych mojej mamy, gdzie przyznam , że zrobiło furorę ! Nie szkodzi , że zostało mylnie wzięte za amerykańskie "Brownie". W smaku faktycznie jest podobne, jednak o pare klas wyższe od popularnego wypieku z U.S.A. ! Bardzo mocno czekoladowe, przyzdobione z wierzchu wyrazistym w smaku kakao , którego gorycz przełamuje cukier puder zdobiący obrzeża Delicji ♥  Jeżeli jesteście amatorami czekolady albo ciasta Brownie - poczujecie się dziś jak dopieszczeni konserzy ♥ Wystarczy tylko je upiec ... Teraz troche "lifestory" do tych górnolotnych , choć szczerych słów zachwytu... Przepis pochodzi z ksiązki kucharskiej Pierre'a Hermes , którą dostałam od mamy na tegorocnzą Gwiazdkę. Bardzo się ucieszyłam z prezentu... Naprawdę ! Tylko wpędził mnie on w straszne poczucie winy, bo mialam juz dokładnie TĘ KSIĄŻKĘ KUCHARSKĄ, o czym mama nie mogla wiedzieć bo na mojej półce figuruje ona w wersji oryginalnej... francuskiej. Nie mniej jednak okazało się duża podporą, bowiem pomimo wielu lat nauki jezyka, niektore przepisy z mojej książki ciężko mi było rozszyfrować , a dzięki mamie : problem z głowy ! Dzisiejszy przepis odpisuję więc dla was z polskiej wersji książki tego cudownego cukiernika ♥

P.S. Przepraszam za ostatnie krótkie wpisy ..jednak musicie zrozumieć : W A K A C J E ♥   





Skladniki :

-4 jajka
-150 g cukru pudru
-150 g masla
-200 g gorzkiej czekolady najwyższej możliwej jakości
-2 łyżki mąki
- 100 g mielonych migdałów




Wykonanie :

Oddzielamy białka od żółtek. Żółtka ucieramy przy uzyciu miksera w misie, razem z cukrem, aż uzyskamy białą , puszystą masę. Masło i czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, mieszamy i dodajemy do masy jajecznej. Mieszamy. W osobnym naczyniu przesiewamy mąkę z migdałami i, cały czas mieszając, dodajemy do masy czekoladowo-jajecznej. Białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli. Ostrożnie dodajemy i delikatnie łączymy z masą. Tortownicę smarujemy masłem i wypełnimay ciastem. Ciasto pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 220 C przez około 20 minut. Sprawdzamy patyczkiem czy ciasto jest gotowe : wetkniety w środek ciasta patyczek powinien być LEKKO wilgotny. Wyjmujemy , studzimy. Całą powierzchnię ciasta opruszamy prawdziwym, holenderskim kakao a obrzeża dodatkowo przyzdabiamy cukrem pudrem ♥ !



Voila ! Bon Appetit ♥ ! Vive la France !

sobota, 22 czerwca 2013

ZAPROSZENIE ♥

Zapraszam Was kochani bardzo serdecznie do odwiedzania mojego drugiego bloga : My Way of Becoming ♥ Dzielę się tam z Wami moimi zmaganiami z tańcem i zdrowym stylem życia ♥

sobota, 8 czerwca 2013

Sernik Mango z Migdałami w Karmelu wg WhitePlate ♥

To prawdziwe dzieło sztuki kulinarnej długo musiało czekać na swoją premierę bowiem upiekłam je już hmmm jakieś trzy..cztery tygodnie temu... Ach ta końcówka roku , pocieszam się , że to taka "ostatnia długość" trwającego 9-miesięcy biegu..który wieńczą długie , szalone, zasłużone wakacje ! Tak więc nastawiam szybszą muzykę, spinam się i biegnę ile sił w nogach do mety ♥ ! W tym maratonie czasem brakuje czasu na małe przyjemności takie jak dzielenie się przepisami z moimi ukochanymi bloggerami ! Dzisiaj przepis jest tylko "kalką" z boskiego serniczka Liski z WhitePlate ♥ , prawdziwej kulinarnej mistrzyni ♥ ! Sernik niecodzienny , o cudownie żółtym kolorze, orzeźwiającym smaku ( szczególnie po przechłodzeniu ) , który przełamany jest przez słodziutkie migdały w karmelu ( po raz pierwszy w życiu notabene robiłam karmel ♥ ). Sernik przygotowałam na imprezę , którą zorganizowała moja mama ( wstyd przyznać, że robi lepsze imprezy i z większym rozmachem niż ja ... ale w sumie skoro to JA jej w niej pomagałam, to chyba mam te geny i dobrze prosperuję na przyszłość! ). Wszyscy byli zachwyceni wypiekami : zarówno sernikiem , jaki i drugim wypiekiem, który niebawem ukaże się na blogu ( powiem tylko dwa słowo : czekolada, Pierre Hermes" ♥ ) ! 
Ostatnio , wracając z urodzin najlepszej przyjaciółki ( osiemnastych , nie muszę tłumaczyć jak się czułam ^^ ), stałam się przez przypadek szczęśliwą posiadaczką NAJLEPSZEJ KSIĄŻKI KUCHARSKIEJ  jaką kiedykolwiek widziałam ! Jeden przepis już wypróbowany, wyszedł K A P I T A L N I E , jednak wyszedł tak "kapitalnie" , że na razie przepisu nie będzie - nie mam dokumentacji wypieku, za dobry był ! Powiem tylko, że chodzi o w stu procentach zdrowe, mięciutkie jak marzenie ciasteczka o smaku masła orzechowego i bananów , z mocna nutą cynamonu i gałki muszkatołowej ♥ COMING SOON ♥ Ale spokojna głowa, drodzy bloggerzy : ten unikatowy przepis już niedługo pojawi się na blogu , bowiem ciasteczka zdecydowanie będą bisować w moim życiu i to nie raz ♥ !
W moim życiu było teraz wiele pracy, związanej z końcówką roku, niedługo jednak Festiwal Teatrów Tańca ZAWIROWANIA ♥ Będę opiekować się grupą z jednego z zagranicznych teatrów tańca więc bardzo się przejmuję ! Trzymajcie kciuki ! Na razie nie zdradzam z jakiego kraju ... powiem tylko, że kupuję sobie rozmówki niderlandzkie, żeby nie być zupełnie "zielona" !
A propos wakacji...w tym roku po raz pierwszy pojadę na Openera ! Nigdy nie byłam chociaż od 18 lat CO ROKU jestem w tym czasie w Gdyni ...bo mieszka tam moja babcia ♥ No cóż , w końcu kiedyś trzeba ! Nie mogę na stare lata, opowiadać dzieciom / wnukom o Openerze, że "Ach , był to taki olbrzymi festiwal muzyczny w wakacje , na który zjeżdżali się prawie wszyscy moi znajomi, były koncerty i imprezy...a ja ani razu nie byłam..."  ♥ A może ktoś z was wybiera się na Openera ?       






Składniki na masę serową :
-500 g twarogu sernikowego
-3/4 szklanki drobnego , białego cukru do wypieków
-4 małe jajka
-2 łyżki proszku budyniowego
-1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
-2,5 zblendowanego, dojrzałego mango
Składniki na spód:
-3/4 szklanki blanszowanych migdałów
około 3 łyżek cukru trzcinowego


NAJPIERW SPÓD ! 


Migdały ostrożnie prażymy na suchej patelni, kiedy delikatnie się przyprażą przesypujemy je z patelni do miseczki i odstawiamy na później. Na rozgrzaną patelnię rozsypujemy cukier i robimy karmel. Gdy uzyskamy złocistą, leistą masę , dodajemy migdały i dokładnie łączymy je z karmelem. Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia i przekładamy migdały, rozprowadzamy równomiernie po całej powierzchni dna,wklepujemy , tworzymy migdałowy spód.

Teraz zabieramy się masę serową ! 


Ser umieszczamy w misce i mieszamy z musem mango ( uwaga : zostawiamy około 3, 4 łyżek musu do dekoracji !!! ), proszkiem budyniowym i ekstraktem waniliowym. Najlepiej zrobić to przy pomocy łyżki. Następnie wbijamy po jednym jajku i krotko miksujemy tylko do połączenia się składników. Masę wylewamy na spód. Na wierzch kładziemy ostrożnie trochę musu i robimy dekoracje : "esy-floresy" na powierzchni masy serowej. Sernik pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 160 C i pieczemy około 50 minut do godziny. Gotowy serniki ( oczywiście sprawdzony suchym patyczkiem ) wyjmujemy, studzimy , następnie wkładamy do lodówki i chłodzimy przez noc w lodówce. Chociaż sernik moim zdaniem dobrze smakowałby też na ciepło z lodami waniliowymi chociaż  niektórzy sądzą , że to niezdrowe jeść sernik na ciepło. 



Voila !  Bon Appetit ♥ ! 

poniedziałek, 27 maja 2013

Sweet Dreams Are Made Of This ♥ Chocolate Key Lime Pie wg Nigelli Lawson ♥

Dzisiejszy wypiek ( a raczej... wychłodziec, ciasto chłodzimy zamiast piec )  jest spełnieniem marzeń każdego cukrocholika - jeden kawałeczek zaspokaja potrzebę na cukier na baaardzo długo ...Hmmm może dlatego tak długo mnie ostatnio "nie było" ( uwielbiam te określenia, wyrażenie i terminy, które pojawiają się nigdzie indziej tylko...w BLOGOSFERZE ♥ Ach ta potrzeba poczucia przynależności ! ). Skoro już poruszyłam temat mojej "nieobecności", opowiem co mi się w życiu przewinęło w międzyczasie...Kilka świetnych książek, kilku zwariowanych ludzi, przede wszystkim dużo dużo pracy ( mam nadzieję, że już niedługo będą owej pracy efekty i ...mam nadzieję, że w pełni zasłużony wypoczynek ! )...Ale były również chwile zwycięstwa, choćby wczoraj : z moim teatrem tańca wygrałyśmy dwie nagrody na Konfrontacjach Tanecznych : w jednej konkurencji III miejsce , a w drugiej I ♥ ♥ ♥  Aaaaaach szaleństwo , szaleństwo , szaleństwo ! Ostatnimi czasy , coraz więcej i coraz bardziej poświęcam się mojej nowej pasji : Pole Dance ♥ Jeżeli ktoś nie miał jeszcze kontaktu ze "zjawiskiem" - warte poznania ! Nic nigdy nie dało mi tyle siły, również psychicznej i nie wyzwoliło we mnie tyle energii i woli walki ♥ ! Tak więc, dziś oprócz wpisu i przepisu ( przedszkolny rym pierwsza klasa ) po raz pierwszy będzie link do filmu ..oczywiście Pole Dance ♥ Bo ...to ...co się dzieje...na tym nagraniu to...SZALEŃSTWO , OBŁĘD , PERFEKCJA ♥ Aaaaaach zakochałam się !  Rosjanie po raz kolejny pokazali, że są dobrzy w te klocki ...

A ciasto...W SMAKU OBŁĘD ! Bardzo nigella'owskie, bardzo amerykańskie, BARDZO , BARDZO SŁODKIE  ( dużo  bitej śmietany, dużo mleka skondensowanego, dużo czekolady ), bardzo proste do przyrządzenia ! Potrójnie... nieee : poczwórnie czekoladowy spód ( kakao, czekoladowa, groszki czekoladowe, i ciasteczka pełnoziarniste oczywiście w czekoladzie  ) , słodkie kremowo-limonkowe wypełnienie ♥ To potrójne S : sssssmak , ssssssłodycz i sssssssoczystość ! Nic tylko czerpać z niego słodką przyjemność i energię...i biec na rurę ♥ ! 




Przepis pochodzi z książki "Kitchen" Nigelli Lawson ♥ 




Składniki :
-300 g ciasteczek digestive w czekoladzie
-jedna kopiasta łyżeczka kakao ( holenderskie mile widziane )
-50 g masła
-50 g ciemnych czekoladowych groszków ( dodałam pół tabliczki posiekanej gorzkiej czekolady - will do  )
-4 limonki
-300 ml śmietany kremówki
-kostka dobrej jakości gorzkiej czekolady
-375 g słodzonego mleka skondensowanego


Ciasteczka, kakao, masło, i czekoladowe groszki wkładamy do blendera i blendujemy aż do otrzymania jednlitej, gęstej maksymalnie czekoladowej masy, która z powodzeniem posłuży nam za ciasto na spód do tarty. Gotową masą dokładnie wykładamy spód formy do tarty  i wkładamy do lodówki na czas przygotowywania kremu. 

Teraz krem ! 


Limonki wyparzyć, zetrzeć z nich skórkę do miseczki, zostawić do dekoracji. Następnie mleczko skondensowane przelewamy do miski i wyciskamy do niego sok z naszych limonek. Mieszamy. 
W oddzielnej misce ubijamy na sztywno kremówkę. Ostrożnie łączymy masę ( przy użyciu łyżki, broń Boże miksera ! ) z mleka z ubitą śmietaną i przelewamy na czekoladowy spód. Ładnie wykańczamy tartę, robiąc na powierzchni kremu ładny zawijas. Chłodzimy co najmniej 4 godziny w lodówce a najlepiej całą noc. Przed podaniem posypujemy skórką z limonek i startą gorzką czekoladą.  Podajemy na zimno ♥ 




Voila ! Bon Appetit ♥ !
P.S. A teraz zapowiedziane w poście video , nagranie z Pole  Art 2012 : fenomenalna Anastasia Skukhtorova ♥ ♥ ♥

http://www.youtube.com/watch?v=1vw7pCiZEVs



piątek, 3 maja 2013

Kruszonką Okryte Owoce pod Słodką Waniliową Ricottą i Musem Morelowym ♥

Dawno mnie nie było , piec i słodzić też nie miałam czasu. Ale to wszystko z bardzo miłej przyczyny - ostatnie dni spędzałam w mojej rodzinnej Łodzi , gdzie warunki mieszkaniowo-kuchenne były dość ...ekhmmm "prowizoryczne" ( wręcz partyzanckie ). Wróciłam do Warszawy ze smutkiem w sercu i na osłodę tęsknoty za ukochaną Łodzią...znów piekę, słodzę i dosładzam. Wczoraj upiekłam cuuudowne śmietanowe ciasto ucierane z truskawkami i kruszonką jednak ponieważ przeznaczone było na grilla z przyjaciółmi - dokumentacji brak ! Ale pojawi się niebawem - trafiło bowiem na listę przepisów "Do powtórzenia" ♥
W Łodzi zakochałam się w "Weselu " Wyspiańskiego ♥ I to ja ! Ja , która nienawidzi czytać książek pisanych z elementami gwary czy dialektów , nazywając to do tej pory "irytującym wsiórskim zaciąganiem" ...no od zeszłego tygodnia UBÓSTWIAM to zaciąganie ! Tak więc jeżeli ktoś nie podołał "Weselu" w liceum , zachęcam do ponowienia próby !

Dziś natomiast prezentuję Wam lekki , prosty deser o zniewalającym smaku. Połączenie podpatrzone ( chlip chlip , co ja robię w Warszawie ??? ) w jednej z moich ulubionych kawiarni w Łodzi. Połączenie idealne : słodka i kremowa ricotta , przełamana kwaśnymi owocami , ze słodkim , orzeźwiającym musem owocowym , zwieńczona chrupiącą kruszonką ♥ ! To połączenie nie może nie wyjść ! No tak smak cudowny...ale nawet królewskie desery nie smakują tak samo jedzone w tęsknocie i poczuciu pustki ze miejscem , gdzie zostawiliśmy serce... No ale to tylko mój problem - u was deser pozbawiony będzie tej "goryczki" tęsknoty ♥ ! Więc szybko do kuchni ( tak wiem, dziś święto ale może macie przypadkiem zapasik ricotty w lodówce ? Jeżeli nie ...to już wiecie co jutro na deser ♥ ) i słódźmy sobie życie ♥ !
A skoro wcześniej było o literaturze to i literaturą skończmy , mam dla Was wiersz jednego z moich ulubionych poetów - Jana Sztaudyngera. Poety ,który chodź urodzony w Krakowie miał z poetów , obok Tuwima , chyba najwięcej serca i miłości do Łodzi. Ach, gdyby wszyscy umieli kochać to miasto tak jak on ♥ !
( hihiihih wierszyk o dziwo nie będzie sentymentalnym tchnieniem  w stronę Łodzi..to znaczy będzie , ale nie będzie to "oda do Łodzi" ...bo w Łodzi najcudowniejszy jest specyficzny klimat ! I ten klimat czuję zawsze gdy czytam ten wiersz ♥ ) 


Jan Sztaudynger

"Łódzka grzeczność"
Trudne słowo "przepraszam" - nieznane jest w Łodzi
Pomarańcz i grzeczności  bruk łódzki nie rodzi.
W tramwaju łatwo z nosa malinowy sok ci
Puści sąsiad , amator rozpychania łokci,\
Na ulicy dzieweczka z miną słodkiej kotki
Modnym butem znajduje twe stare nagniotki.
Czytelnicy ! dla wprawy, bardzo was upraszam,
Mówcie co dzień do lampy trzykrotnie : przepraszam,
A jeżeli nie odpowie na to przepraszanie,
Wiedzcie - to łódzka lampa, grzeczna jak łodzianie.


♥ ♥ ♥ 







A teraz przepisik ♥

Składniki ( na jedną porcję ) :
-około 4 lub 5 łyżek ricotty
-4 morele w syropie z puszki ( + łyżka tegoż syropu )
-1 łyżka miodu
-2 łyżeczki cukru pudru
-1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
-pól kiwi
-2 truskawki
+ na kruszonkę :
-około 60 gram masła
-2, 3 łyżki cukru
-garść płatków owsianych
-kilka łyżek maki   


Owoce umyć, kiwi obrać, od truskawek odciąć ogonki, pokroić kiwi na plasterki , truskawki na ćwiartki i ułożyć na dnie pucharka. Ricottę zmiksować z cukrem pudrem i ekstraktem w wanilii i wyłożyć na owoce. Morele zmiksować w blenderze razem z jedną łyżką syropu i miodem. Polać musem ricottę  Z podanych składników ( masło, cukier, mąką , płatki ) wyrobić kruszonkę i piec ją około 15 - 20 minut ( aż się ...upiecze ) w piekarniku nagrzanym do 200 C. Od czasu do czasu , przejechać kruszonkę widelcem, żeby była sypka a nie zbita. Gotową kruszonka posypujemy wierzch naszego deseru. I voila ! Chłodzimy w lodówce lub...pałaszujemy od razu ♥ !







Voila ! Bon Appetit ♥ ! 

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Włoskie Smaki : Foccacia z Rozmarynem i Solą Marską ♥

Dawno mnie nie było... W moim życiu dużo się działo , na szczęście w pozytywnym ( choć meczącym ) sensie. Praca nad spektaklami na licealne festiwale teatralne, dużo tańca , dużo nauki wypełniały po brzegi moje dni skutecznie odciągając mnie od kuchni ( ale nie od lodówki ;) ). Mam nadzieję, że uda mi się teraz troszkę "zwolnić" i znów rozszaleć się kulinarnie ! W końcu wiosna do nas zawitała : w i o s n a WIOSNA ♥ ! Już powoli witają się z nami soczyste kolorowe owoce i warzywa, których tak brakowało mi przez te długie sześc miesięcy....Ale to nieważne! Najważniejsze, że robi się ciepło ! Tak wiec odpalamy piecyki, zaraz zrobi się tutaj gorąco ♥ ! A w mojej kuchni gorąco ( dosłownie i w przenośni ) było od rana ! Przygotowywałam bowiem dla mnie i mamy na kolację coś specjalnego ♥ Coś co ostatnio zrobiła dla mnie moja najlepsza przyjaciółka, kiedy zawitałam do niej głodna i zmęczona po spektaklu tanecznym koło 22.00.  To co wyciągnęła z piekarnika było jak miód na moje ( głodne ? ) serce. Uwierzcie mi - nic nie robi tak dobrze po przepracowanym dniu i długiej podroży do domu , jak mięciutka, gorąca , rozkosznie pachnąca rozmarynem foccacia przygotowana przez przyjaciółkę ♥ Postanowiłam więc powtórzyć to cudo... oczywiście z jej przepisu, który zaraz po degustacji foccaci  został skutecznie wyżebrany ♥ Foccacia z tego przepisu jest mięciutka, w środku , chrupiąca z wierzchu, z mocno wyczuwalnym smakiem słodkawego rozmarynu, który łamiemy ostrym smakiem gruboziarnistej soli morskiej ♥
 We mnie budzi się wiosna, niesamowite pokłady energii, które może zostały wyzwolone wraz z końcem tej paskudnej zimy... ale może po prostu mają związek z Festiwalem Teatralnym , na który niebawem się wybieram do rodzinnego miasta ♥ Cokolwiek to jest : DZIAŁA ♥ ! 





Składniki :
-300 g mąki pszennej
-3,5 g suchych drożdży
-80 ml oliwy z oliwek
-łyżeczka soli
-200 ml letniej wody

Dodatkowo ale obligatoryjnie :
-troszkę wody wymieszanej z jedną łyżką oliwy z oliwek
-suszonym rozmaryn
-gruboziarnista sól morska 


Mąkę przesiewamy z suchymi drożdżami. Dodajemy oliwę z oliwek, łyżeczkę soli, letnią wodę i całość mieszamy przy użyciu miksera. Następnie wyrabiamy chwilę ciasto w dłoniach i formujemy je w kulę. Do dużej miski wlewamy łyżeczkę oliwy z oliwek i rozprowadzamy po powierzchni misy. Kule ciasta umieszczamy w misie przykrywamy wilgotną ściereczką i odstawiamy na 2 godziny do wyrośnięcia. Gdy ciasto podwoi objętość rozsmarowujemy sobie na dłoniach oliwę z oliwek i przekładamy ciasto do blachy oprószonej mąka pszenną. Dłońmi rozprowadzamy ciasto, tak aby miało grubośc około 2-3 cm . Palcami robimy w cieście małe wgłębienia. Po cieście rozprowadzamy rozczyn wody i oliwy z oliwek i posypujemy rozmarynem. Odstawiamy na pół godziny do wyrośnięcia. Po pół godzinie wkładamy do piekarnika nagrzanego do temperatury 220 C i pieczemy od 20 do 25 minut aż do zarumienienia się foccaci. Wyciągamy z piekarnika, podajemy na gorąco ♥ !




Voila ! Buon Appetito ♥ !





czwartek, 28 marca 2013

Mazurek Chałwowy Słodko-Słony z Orzechami i Czekoladą ♥

Mazurek Chałwowy-Orzechowy. Z masą a chałwy kakaowej i kruszonych orzechów brazylijskich. Z kruszonymi solonymi orzeszkami ziemnymi i gorzką czekoladą z wierzchu. Inaczej mówiąc :  THE BIG KAHUNNA ♥ !  Prawdziwa cykająca bomba , która czeka by podbić serca zebranych przy wielkanocnym stole. Koniec z kajmakowymi mazurkami , koniec z układaniem królików z płatków migdałowych na lepiącej , karmelowej powierzchni mazurka, koniec ze sklepowymi, lukrowanymi mazurkami ! Zróbmy tradycyjnego Mazurka z czymś co na drugie imię ma Rozpusta ♥ ! Taki mazurek to istna symfonia smaków : słodka chałwa, słone orzechy, gorzka czekolada ♥ Potrójna moc na Świąteczny Czas ♥ Jeżeli ktoś jeszcze nie ma mazurka w lodówce, niech broń boże , nie idzie po gotowca ! Tego wielkanocnego... killera robi się  łatwo i przyjemnie ( ach to wylizywanie miski po masie chałwowej ♥  ! ) ! Tak , patrząc na mojego Mazurka myślę sobie : "Aaaaa ...to DLATEGO jemy ciasta na święta!" ♥Zgadza się - dla TAKIEGO ciasta opracowano koncepcję jedzenia niezmierzonych ( i NIEZAMIERZONYCH , w końcu kto z nas podczas świąt nie obiecuję sobie po tysiąc razy, że "To już naprawdę ostatni kawałek...no ostatni przed tym ostatnim !" ) ilości ciasta ♥ ! Dla takich ciast WYMYŚLONO istnienie ciast ♥ Dla takich ciast, kocham piec ♥

Dziś wyjątkowo będzie tylko o cieście...Wybaczcie, ale ten Mazurek przyćmił w moim sercu wszystko ♥ Jest więc moją jedyną , na dzień dzisiejszy , świąteczną refleksją ♥ Z wyjątkiem refleksji : "Hmmm to może jeszcze jeden kawałek nie zaszkodzi ...?" ♥ To wszystko przed Wielkanocą ! Kochani, wesołych , rodzinnych , pysznych świąt ♥ ! 

P.S. Przepis i inspiracja : Moje Wypieki ♥ Polecam !





Składniki na ciasto : ( podwoiłam, moja blacha okazała się zbyt duża ! )
-240 g zimnego masła
-160 g cukru pudru
-80 g mąki ziemniaczanej
-300 g mąki pszennej
-1 łyżeczka olejku waniliowego

Składniki na masę chalwowo-orzechową :
-100 g dowolnych orzechów ( u mnie brazylijskie )
-200 g chałwy ( u mnie królewska kakaowa )
-3 łyżki cukru pudru-pół szklanki śmietany kremówki 30 %

Dodatkowo ale obligatoryjnie :
-80 g gorzkiej czekolady
-100 g kruszonych solonych orzeszków ziemnych 





Mąki przesiewamy w osobnym naczyniu. Następnie łączymy wszystkie składniki przy pomocy miksera. Wyrabiamy ciasto. Formę wykładamy papierem do pieczenia a następnie tworzy z ciasta spód do mazurka, wklepując je w dno foremki. Spód pieczemy w temperaturze 160 C przez około 30 minut. Gotowy spód, wyjmujemy z piekarnika i studzimy. 

Teraz zabieramy się za masę chałwową !


Chałwę kroimy na mniejsze kawałki. Następnie wszystkie składniki ( orzechy, chałwę, cukier puder i kremówkę )  umieszczamy w food procesorze ( malakserze ) i miksujemy aż do uzyskania jednolitej masy. Według oryginalnego przepisu masę należy  przełożyć do garnuszka i gotować do lekkiego zgęstnienia przez 3 minuty jednak moja masa od razu po zmiksowaniu była bardzo gęsta więc opuściłam ten etap. 

Gotową masę rozprowadzić równomiernie silikonową szpatułką na wystudzonym spodzie. Mazurek posypujemy kruszonymi ( można skruszyć w food procesorze ) orzechami ziemnymi. Następnie roztapiamy czekoladę w kąpieli wodnej i roztopioną czekoladą robimy na powierzchni mazurka esy-floresy.

Mazurek odstawiamy do zastygnięcia czekolady ♥ 









Voila ! Bon Appetit ♥ ! Et Joyeux Paques ♥ ! 






An(g)ielskie Ciastka Wielkanocne ♥

Każde wielkie dzieło potrzebuje swojego preludium ♥ Oczywiście, można obyć się bez niego jednak ta chwila napięcia gdy doświadczasz czegoś miłego z myślą , że za chwilę doświadczysz cudu nad cudami , istnego arcydzieła, to moment naprawdę zasługujący na swoje 5 minut ! Tak więc dziś zaprezentuję Wam  dwa dzieła : małe preludium i dużą symfonię smaku ♥ Mały dzieło to tradycyjne angielskie ciasteczka wielkanocne ! Wypatrzone na stronie Moje Wypieki ♥ delikatnie kruche, ale również mięciutkie, pachnące przyprawami korzennymi z mocno wyczuwalną nutą skórki pomarańczowej , z rozkosznie słodkimi koryntkami i delikatnie karmelizowaną. Musicie przyznać , że ...it's a hell of a lot for a cookie ! Ciastka są naprawdę  niecodzienne ... i bardzo dobrze skoro piecze się je raz do roku na Wielkanoc ♥  I nie ber przypadku nazwałam je "An(g)ielskie Ciastka Wielkanocne" ...Są tak pyszne, że nie wiem już czy są bardziej angielskie czy po prostu ANIELSKIE ♥ ! Angielskie czy anielskie bardzo dobrze wpasują się na świąteczny stół pomiędzy babami , mazurkiem i paschą wielkanocną !

Tymczasem ... co do Wielkanocy. Tradycyjnie wyjeżdżam do rodziny ( kochanej Babci przez duże "B" ♥ ) bo dwuosobowe święta w warszawie ( nawet z cennym wkładem osobowym dwóch kotów ) to dla mnie i mojej mamy żadna frajda ! Święta to naprawdę taki czas, że grzechem byłoby nie spędzić ich z rodziną ...Choćby z tego powodu, że komu by się chciało piec dla dwóch osób !

A tymczasem tymczasem , czekam na wiosnę ... nie mogę już patrzeć na zimę!  Czekam na coroczny kwietniowy , festiwalowy wypad do Łodzi z moją najlepszą przyjaciółka.Czekam na truskawki , maliny , jagody i inne soczyste znaki , że idą Dni Słońca  ♥ ! Już się za to DOCZEKAŁAM na zamówione przeze mnie musli ( tak tak musli.takjakchcesz.pl ♥ ) Ech ale co z tego jak i tak czekam niezmiennie na wakacje ♥ ?Czekając tańczę, śpiewam sobie po francusku ( jak nikt nie słyszy , ach ten fałsz... ) , piekę , gotuję, czytam , myślę i marzę.... To chyba jeszcze nie jest tak źle, prawda ♥ ? 



Składniki :
-225 g masła
-120 g białego cukru
-olejek waniliowy ( powinien być ekstrakt ! )
-280 g mąki pszennej
-1 żółtko
-1 białko
-50 g rodzynek koryntek
-jedna czubata łyżka kandyzowanej skórki pomarańczowej
-szczypta soli


-1 łyżeczka przyprawy korzennej 







Masło ubijamy z cukrem przy pomocy miksera. Dodajemy żółtko i olejek waniliowy, miksujemy. W osobnej misie przesiewamy mąkę ze szczyptą soli i przyprawą korzenną. Suche składniki wsypujemy do masy maślanej. Dodajemy skórkę pomarańczową i rodzynki. Miksujemy, następnie dłońmi wyrabiamy ciasto. Gotowe wyrobione ciasto owijamy folią i wkładamy na 1 godzinę do lodówki.

Po godzinie wyjmujemy ciasto, rozwałkowujemy je na stolnicy ( grubość około 7 mm ). Ulubioną foremka ( u mnie wiosenne motylki ♥ ) wycinamy ciastka. Ciastka układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce. Smarujemy je delikatnie białkiem i posypujemy obficie białym cukrem. Ciastka pieczemy w 190 C przez około 15 minut aż do zarumienienia się ciastek i delikatnego skarmelizowania  się cukru. Wyjmujemy studzimy , tradycyjnie podajemy gościom podczas Wielkiej Niedzieli ♥ !







Bon Appteit ♥ ! Joyeux Paques ♥ ! 

środa, 13 marca 2013

Maślane Ciasteczka z Lady Grey i Skórką z Pomarańczy


 Przy ostatniej wizycie naszej znajomej , zostałyśmy z mamą przez nią obdarowane zapewne dobrze Wam znaną,  romantycznie brzmiącą  herbatą "Lady Grey". Ale to nie wszystko ! Dostałyśmy również ode niej... rekomendację filmu "Django" Quentina Tarantino. Obie z mamą bardzo lubimy filmy Tarantino , ciężko byłoby znaleźć dwie większe fanki "Pulp Fiction" niż my dwie ! Tym dziwniejsze było więc to, że "Django" patrzył na nas z plakatów od miesięcy a my wciąż obojętnie przechodziliśmy obok niego prawie obojętnie. Pospieszyłyśmy naprawić ten błąd i następnego dnia wybrały się do kina ... KTO NIE BYŁ, NICH IDZIE ...to  jest chyba taki film, dla którego wynaleziono kino, i oglądanie filmów w kinie a nie na kanapie ! Od pierwszego kadru, od pierwszej nutki soundtrack'u film wbija w fotel, potem już tylko te krwistoczerwone napisy i jedyne co masz w głowie to : "WOW....teraz to ja naprawdę jestem już w kinie!!!" . I jak zwykle przy okazji Tarantiono jest to kino , które można kochać lub nienawidzić ale jest to zdecydowanie K-I-N-O przez wielkie "K" i resztę liter zresztą także ♥ ! Film pełen humoru, emocji i cóż... nie da się zaprzeczyć, ze również dość dużej tarantinoskiej dozy przemocy i krwi i brutalność ... ale na to w końcu zgadzamy się idąc na film Quentina ! Dla mnie jednak była to piękna historia o miłości i wzruszył mnie romantyzm tego filmu ... Może dziwnie to zabrzmi ale to taki film, na który poszłabym w Walentynki z ukochanym ♥ Piękny ! Polecam ! 

A w podzięce za rekomendację ( więc poniekąd za wspaniały wieczór , który spędziłyśmy razem z mamą ) oraz za herbatkę , przy następnej wizycie naszej znajomej ....upiekłam jej w podzięce delikatne, mocno chrupiące, mocno maślane Ciasteczka z Herbatą Lady Grey i Skórką z Pomarańczy  ♥ To tak jakby ktoś miał wątpliwości, co do tego, że wszystko co od nas wychodzi prędzej czy później do nas wraca ♥ 


P.S. A co do ciastek : delikatnie słodkie , mocno chrupiące, bardzo mocno maślane, dodatek herbaty nadaje im ciekawy aromat , ale zdecydowanie dominuje smak skórki pomarańczowej ♥ !  Przepis ze strony Moje Wypieki ♥ Polecam ! 






Składniki :
-2 szklanki mąki pszennej
-2 łyżki zmielonej herbaty Lady Grey ( zmieliłam w blenderze )
-230 g masła
-1/2 łyżeczki soli
-3/4 szklanki cukru pudru ( spokojnie dałabym nawet więcej, są bardzo delikatne ! )
-skórka otarta z jednej pomarańczy 






Masło ucieramy przy użyciu miksera na puszystą masę. Stopniowo dodajemy cukier puder i sól, wciąż ucieramy aż do dokładnego połączenia się składników. Mąkę przesiewamy ze zmieloną herbatą. Do masła dodajemy mąkę przesianą z herbatą oraz skórkę pomarańczową. Zagniatamy ciasto, formujemy z niego jeden długi bądź dwa krótsze wałki, owijamy je w folie i wkładamy do zamrażarki na 45 - 60 minut.

Po schłodzeniu  ciasto wyjmujemy z lodówki i kroimy je na platsterki o grubości około 4-5 mm ( moje były dość grube ). Ciastka układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy około 12-15 minut w temperaturze 180 C. Ciasteczka raczej nie rosną w trakcie pieczenia. Wyjmujemy studzimy na kratce , jemy , zachwycamy się ♥








Voila ! Bon Appetit ♥ ! 


Bienvenue a Durszlak ♥

Durszlak.pl