Praca praca praca ...A chciałabym już święta święta święta ! A przynajmniej chwilkę wolnego, tak żeby móc popiec , poczytać Kołakowskiego , złapać oddech. Tak więc przepraszam bardzo, że dawno mnie nie było ale cóż...przy obecnym nawale pracy przy piekarniku ( nie licząc pieczonych owsianek nowej śniadaniowej miłości mojego życia...a przynajmniej poranków ♥ ! ) również dawno mnie nie było, wiec nie miała żadnych pyszności, którymi mogłabym się z wami podzielić !
No ale , że tak długo być nie mogło to w niedzielę o 22.00 wracając ze spektaklu tanecznego mojej formacji tanecznej , w pełnym makijażu i zziajana po tańczeniu postanowiłam : "O nie ! Jeżeli zaraz nie ukręcę kremu migdałowo-czekoladowego na jutrzejsze śniadanie to Kierkegaard nie napisał "Albo-albo" ! " Cóż, ciężko przeczyć, że ów pozycję Kierkegaard bez wątpienia ( tu pewności dostarcza 1. podstawowa wiedza z zakresu filozofii 2. źródła internetowe, książkowe i wszelakie ) napisał ... Słowo się rzekło i , słysząc jak Kierkegaard przewraca się w grobie na wieść o tym, że jego twórczość została użyta jako motor sprawczy do tak frywolnej czynności jak robienie kremu, o 22.30 zabrałam się za prażenie migdałów ! W 15 minut krem był gotowy do natychmiastowej ( prosto z blendera ) degustacji i powiem wam, że .... Powiem wam, że efektów tego nocnego kucharzenia nie powstydziłby się sam Kierkegaad ! Sam stary poczciwiec Kierkegaard zresztą wpada wieczorkiem jak sam powiedział "na kremo-zofowanie" czyli wspólne filozofowanie połączone z objadaniem się ( wyraźnie to zaakcentował ) kremem prosto ze słoiczka i to jedną łyżeczką ( zrozum tych filozofów ! Ich dzieła to jedno, ale ich upodobania kulinarne ...nie o tym, już nie śniło się naszym filozofom ;) )!
Aaaaa chyba jeszcze zapomniałam zaznaczyć, że mamy nowego... lokatora ! W czwartek wieczorem zjawił się prawdziwy "Typ spod Czarnej Gwiazdy" , lubi chować się w szafach , wypija niebotyczne ilości mleka i kłaść się swojej pańci ( tak , ta farciara to ja ) na twarzy. Czyżby wujek z wizytą ? Nie ! Wujaszek na Stałe ♥ Wita się z wami szarymi oczkami ...Wujaszek Wania ♥
P.S. A do koshki ... Jako że ma prawdziwie rosyjskie korzenie, przynajmniej z imienia, mówimy tylko po rosyjsku ! Więc jeżeli kiedykolwiek zwabi Was do mojego domu zapach ciasta i zechcecie uciąć sobie "pomruczankę" z дядя Ваня ...bardzo proszę : tylko nie po polsku !!! Da ♥ ?
Składniki :
-90 g prażonych migdałów ( mnie , przyznam się, o 22.00 blanszować się nie chciało , a "gotowcami" nie dysponowałam więc moje zmiksowałam ze skórką - w smaku jest ok, są niewyczuwalne ale z pewnością krem wyszedł by biały gdyby nie moje lenistwo ;) )
-90 g dobrej jakości ( uwaga ! przy białych czekoladach to BARDZO ważne ) Białej czekolady
-3/4 puszki skondensowanego mleka słodzonego
Migdały prażymy w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 C uważając aby się nie spaliły. Prażymy "na czuja" tzn. aż mocno się przyrumienia a po kuchni zacznie rozchodzić się wyborny zapach prażonych migdałów - nie da się tego przeoczyć ! Uprażone migdały przekładamy do food processora i mielimy około 8 - 10 minut aż do uzyskania masła migdałowego ( migdały najpierw zostaną przemielone na "mączkę" stopniowo będę przeistaczały się w gęsty krem ) . W międzyczasie, rozpuszczamy czekoladę w kąpieli wodnej. Do rozpuszczonej czekolady dodajemy mleko skondensowane i , cały czas trzymając nad gorąca parą , mieszamy do połączenia się obu mas. Do masła migdałowego dodajemy czekoladę z mlekiem skondensowanym i miksujemy krótko do otrzymania jednolitej, gęstej masy. Krem doskonale przechowuje się w zamkniętym słoiczku w temperaturze pokojowej.
tez chce już święta! *.*
OdpowiedzUsuńco za cudna nutella, aaaaa <3
Mmmm ♥ Jest przecudowna ręczę za nią życiem :D ! Hahahah a propos - znalazła się dziś w mojej miseczce w towarzystwie puddingu z kaszy manny ;) Trzymam za was kciuki !
UsuńTa nutella to coś pysznego <3
OdpowiedzUsuńWiesz, uroczego masz kotka!
Krem musi smakować obłędnie, a kociak boski :)
OdpowiedzUsuń