Ostatnie weekend upływają mi pod
hasłem „Dolce Far Niente” : dosłownie opływają mi w słodkie
nieróbstwo :D Jednak z uwagi na to, że w tygodniu jestem tytanem
pracy czuję się słodko rozgrzeszona ! Zresztą czy o to chodzi by
musieć „rozgrzeszać: każde swoje „nic-mi'-się-nie -chcenie”
„lenistwo” , ochotę na słodycze ? Przecież świat bez takich
„grzeszków" byłby nudny i nieciekawy a oddawanie się przyjemności
z poczuciem winy mija się zupełnie z celem ! Zeszłą sobotę
wspominam szczególnie miło : poranna filozofia i to jeszcze mój
ukochany temat : epistemologia ♥ Później cudowne kilka godzin z
„Matką Chrzestną” ( nie będę tłumaczyć , nader osobiste ♥
) i z matką prawdziwą pełno-etatową ! Jak zwykle obalamy mity ,
że z mamą nie można spędzić kilku godzin równie miło jak z
przyjaciółmi . Tak więc sobota upłynęła nam w towarzyskim duchu
w indyjskiej knajpce za co bardzo dziękujemy...PO PROSTU ŻYCIU :
Namaste ♥ ! Nie pamiętam co robiłam zeszłej niedzieli ale na
pewno nic produktywnego ...i jest mi z Tym dobrze ! Wczoraj
natomiast, mój Teatr Tańca brał udział w konkursie
tanecznym...który okazał się niestety dość dużym rozczarowaniem
… Jednak czego nie naprawi „odrobina” popołudniowego
szaleństwa na zimowych wyprzedażach ? Dzisiaj natomiast, nauka
francuskiego , czyli sama przyjemność ! A ponieważ obudziłam się
dość wcześnie jak na leniwą postanowiłam skorzystać z moich maksymalnych
porannych zasobów energii i upiec ciasto na niedzielę ♥
Blondie ♥! Zapewne dobrze Wam znane –
bliźniacza siostra "blondynka" gliniastego, ciężkiego Brownie, w której
słodka i delikatna, biała czekolada zastąpiła tę gorzką. Z
dodatkiem cynamonu i prażonych migdałów to idealnie rozpustny
niedzielny deser i duuuża dawka cukru do dalszej nauki ! Robi się
je szybciutko ( ciasto piekłam jeszcze przed śniadaniem , a musicie
wiedzieć , że ja nie cierpię zwlekać z tym porannym posiłkiem – to
chyba wystarczający dowód na to, że pieczenie zajmuje zaledwie
kilka chwil ♥ ) . Przepis szczególnie wart uwagi, ze względu na
to, że większość przepisów „Blondie” , zakłada dodanie
mniejszej ilości białej czekolady niż ciemnej do „Brownie”
przez co ciasto, nie ma tej typowej ciężkiej, gliniastej
konsystencji ! Z tego powodu długo odkładam upieczenie tego
smakołyku , aż w końcu wczoraj wpadł mi w oko ten przepis ( ciekawa strona - polecam ! ) .200 g czekolady mmmmm i
wszystko jasne ♥ Szczególnie zainteresowany dzisiejszym ciastem
był mój kotek Wujaszek Wania ( Oj Wujaszku Wujaszku, zostałeś
przyłapany i teraz Twoje łakomstwo zobaczy połowa blogosfery
kulinarnej... ). Ale cóż ciężko mu się dziwić , w końcu to
prawdziwy facet ! A plotka głosi , że mężczyźni wolą Blondynki
… ♥
Składniki :
-200 g białej czekolady ( 150 + 50 )
-2 jajka
-100 g masła
-szklanka mąki
-pół szklanki brązowego cukru
-pół szklanki podprażonych i poszatkowanych migdałów
-łyżka cynamonu
-2 łyżki wody
Jajka ubijamy z cukrem na puszysta masę. 150 gram czekolady rozpuszczamy w kąpieli wodnej razem z masłem, mieszając od czasu do czasu, do połączenia się składników. Czekoladę przelewamy do masy jajecznej i miksujemy na wolnych obrotach miksera. Następnie dodajemy mąkę i znów delikatnie miksujemy. Z masy odejmujemy około 2 łyżek i zostawiamy w miseczce. Do masy dodajemy migdały i poszatkowaną resztę ( 50 gram ) czekolady. Masę przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Zostawione na boku dwie łyżki masy łączymy z cynamonem i dwiema łyżkami wody i polewamy nią umieszczone w foremce ciasto robiąc na powierzchni Blondie cynamonowe "esy-floresy". Ciasto pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 C przez 25 minut. Nie sprawdzamy suchym patyczkiem. Ciasto nie będzie suche - brzegi i środek z wierzchu powinny być upieczone, ale ciasto musi być wilgotne, nie można go przepiec i wysuszyć ! Studzimy na kratce , chłodzimy kilka godzin w lodówce.
uwielbiam popołudnia z mamą! zresztą, całe dnia z nią! :D a jak jeszcze do tego takie pyszne ciacho mamy to już jestem w niebie!:D
OdpowiedzUsuńOOOOOOOOO! Nie wiedziałam, że istnieje blondie! Bardzo jestem go ciekawa. I ciekawe, czy dałoby się zrobić kombinację brownie-blondie?...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia,
Godmother ;)
Kiedyś też nieufnie podchodziłam do blondynki, ale odkąd spróbowałam jestem wierną fanką. Pycha! :)
OdpowiedzUsuńHa, Ha my dear! How did you know??! that I've been thinking about brownie-blondie for a while, found a recipe already but here you are with yours and I guess even a better one. So, with a pleasure I'll give it a try yours first. mit freundlichen Grüßen, MiJiJ.
OdpowiedzUsuń