wtorek, 25 grudnia 2012

Subtelny I Bogaty Sernik Świąteczny ♥




Zdecydowanie najciekawszy sernik jaki dane mi było piec ! Dlatego w odróżnieniu od ostatnich postów, w których opis ciasta jest tylko dodatkiem do moich długich i rozwlekłych "figo-fago" , "trele-morele" ( o jak bakaliowo się zrobiło ♥a tu chodzi po prostu o moje myśli ! ), dzisiejszy wpis będzie przede wszystkim o tym serniku gdyż historia jego powstania jest co najmniej niecodzienna !


Zacznijmy od tego, że robiąc sernik z lękiem wbijałam do niego 10 jaj...to znaczy nie wbijałam : żółtka wbiłam do masy serowej, A BIAŁKO Z 10 JAJ ubiłam na pianę ! Do tego jeszcze ubita bita śmietana i 1 kg masy serowej...I tym sposobem podstawowe składniki masy na TEN sernik spoglądały na mnie złowieszczo z blatu kuchennego z trzech największych pojemników w domu ! I to jedno, ciężkie, życiowe pytanie dudniące w mojej głowie..."JAK? TO?  ZMIESZAĆ? " " W CZYM  to zmieszać?! " ??? Scena z horroru godna pana Kinga  -  Szanowny Panie Stevenie King, pańskie "Lśnienie" wysiada przy horrorze wirtuozalnego pieczenia sernika na trzy miski i jedną parę zatroskanych nad losem sernika rąk ! 

W końcu nasunęło się oczywiste , choć absurdalne rozwiązanie ... "Zmieszam sernik w misce na pranie!" ♥ Brzmi absurdalnie ? O nie tojeszcze nie koniec wyprawy do Krainy Czarów gdzie wszystko jest nonsensem! Miska na pranie od dawna służy tylko praniu, gdyż...jest DZIURAWA ! I jak to teraz zrobić , żeby ten mój piękny sernik nie wyciekł przez tę dziurę w czasie mieszania ? Jak ? Na tępo ! Rozgrzałam piekarnik , przygotowałam blachę , wszystkie składniki obok się, silikonową szpatułkę do mieszania i przygotowałam też...SIEBIE na okoliczność , że sernik wypłynie a gościom na "Pierniczeniu" podam ciasteczka ... Ku mojemu zaskoczeniu sernik okazał się być zbyt gęsty i nie spłynął ! Grzecznie znalazł się w formie ...czym wprawił mnie w stan jeszcze większego zaskoczenia bo po zmieszaniu , trzy-miskowej masy, wypełnił ( po samiutkie brzegi ale jednak ! ) jedną , duża blaszkę.

Ufff ile nerwów z tym sernikiem .... Ale wart jest zachodu ♥  To najbardziej lekki , delikatny i puszysty sernik bez spodu jaki jadłam ♥ Spód jest tu zupełnie niepotrzebny, gdyż dostatecznym przełamaniem smaku sera, jest mocna nutka prawdziwej wanilii z laski waniliowej i cukru z prawdziwą wanilią , dopełnieniem zaś mocny smak znajdującej się w masie skórki pomarańczowej i rodzynek ♥ Delikatnie oprószony cukrem pudrem to cukierniczy must-have na świątecznym stole w drugi dzień świąt ♥ Czemu w drugi a nie w pierwszy ? Ach, bo to bardzo ważne, żeby sernik chłodził się całą noc ! Ja próbowałam obejść tę zasadę ale sernik z powodu swej piankowej konsystencji źle się kroił..choć nie stracił nic na smaku ♥ Za przepis kolejny raz dziękuję Dorotus  i polecam jej stronę Moje Wypieki


A wigilia minęła w bardzo miłej atmosferze ♥ Co prawda, jestem wegetarianką więc większość potraw na wigilię jest zdecydowanie nie dla mnie. Jak co roku zatrzymuję się na barszczu z uszkami i pierogach ...Co ma też swoje dobre strony bo mam dzięki temu duuużo miejsca , żeby troszkę zaszaleć przy deserach ♥ Jako, że prezenty nie są najważniejsze nawet nie będę próbowała o nich wszystkich pisać... bo jednak choć Mikołaj wie, że podarki to nie najważniejszy element Wigilii , zawsze bardzo się stara i świetnie mu to idzie ! Może tylko napiszę, że Mikołajom ( które towarzyszą mi cały rok zresztą i sprawiają, że każdy dzień jest prezentem od losu, z którym żaden wigilijny podarek nie może się równać ♥ ) chyba przypadły do gustu moje wypieki, gdyż postanowił ..zainwestować w moją wiedzę ♥ I w ten oto sposób stałam się posiadaczką aż trzech książek kucharskich ( każda jest przecudowna i inna ) a między innymi "WHITEPLATE : SŁODKIE" - książki napisanej przez autorkę zapewne znanego wam bloga White Plate   ♥

Wesołych Świąt ♥





Składniki :

-1 kg twarogu sernikowego

-9 jajek ( żółtka osobno od białek ) 

-400 g drobnego białego cukru do wypieków

-1 opakowanie cukru z prawdziwą wanilią

-200 g masła

-6 łyżek kaszy manny 

-1 opakowanie budyniu śmietankowego

-250 ml śmietany kremówki 

-olejek waniliowy 

-250 g kandyzowanej skórki pomarańczowej

-100 g opłukanych rodzynek

-trochę cukru pudru do oprószenia sernika





Masło umieszczamy w misie i ucieramy je mikserem do uzyskania białej puszystej masy. Dodajemy twaróg i kontynuujemy ucieranie. W osobnym naczyniu ucieramy żółtko z 9 jaj razem z cukrem aż do uzyskania białej , puszystej masy ( taki kogel-mogel w sumie ). Dodajemy do masy serowej i miksujemy ( przy użyciu miksera ). Do masy dodajemy budyń, cukier z prawdziwą wanilią, jedną łyżeczkę olejku waniliowego i kaszę manną. W osobnym naczyniu ubijamy śmietanę na puszystą masę . Jeszcze w innym naczyniu ubijamy białka ze szczyptą soli do uzyskania sztywnej , puszystej piany. Ubitą śmietanę, ubite białka i masę serową łączymy ( UWAGA : robimy to przy użyciu silikonowej lub drewnianej łyżki, nie miksera !!!  ) w dużym naczyniu razem z kandyzowaną skórką pomarańczy i rodzynkami. Mieszamy delikatnie do połączenia się składników. Masę przelewamy do wysmarowanej masłem i wyłożonej papierem do pieczenia formy. Sernik pieczemy około godziny w piekarnika nagrzanym do temperatury 170 stopni C. Przed wyłączeniem piekarnika sprawdzamy czy sernik jest gotowy przy użyciu "suchego patyczka". Sernik studzimy w wyłączonym i otwartym piekarniku, następnie studzimy go na kratce i koniecznie wstawiamy na noc a przynajmniej na kilka godzin do lodówki. Im dłużej będzie się chłodził , tym lepsza będzie jego konsystencja. Przed podaniem, posypujemy sernik cukrem pudrem ♥










Voila ! Bon Appetit ♥ ! 

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Bezbłędne Ciasto Na Spóźnione Pierniki ♥


Czy ktoś tu jeszcze nie ma pierniczków na wieczorną wigilię ? To zaskoczę Was : jeszcze nic straconego, jeżeli macie chwilkę i trochę energii mam dla Was dzisiaj sprawdzony przepis na pierniki, które będą gotowe w 4 godziny ♥ Ale po kolei ...W ostatni piątek przed świętami i Wigilią zorganizowałyśmy u siebie w domu nasz własne PIERWSZE "Pierniczenie" ♥ !!! Pieczenie pierniczków nigdy nie było naszą tradycją ( HA! Ale już jest !!! ), głównie z tego powodu,że moja mamusia jakkolwiek kochana i cudowna by nie była, mało piecze a mnie samej ciężko było wcześniej zaplanować u nas w domu "zbrojenie się" w świąteczne pierniki ;) Ale na wszystko musi przyjść pierwszy raz, tak więc mamy przekazując mi inicjatywę pozwoliła mi zorganizować i zaplanować Świąteczne Pierniczenie dla nas i naszych znajomych. Nie ukrywam , że dużą inspiracją dla mnie było pierniczenie , na którym byłam w tym roku u mojej przyjaciółki - między innymi to właśnie jej niezawodny przepis na pierniczki chciałabym Wam dzisiaj przedstawić !  Ale od mojej przyjaciółki, pozyskałam też cudowny przepis na bardzo rozgrzewającą ( idealną na zimowe chłody ♥ ), aromatyczną Korzenną Bawarkę Maghubankę ♥ Wkrótce zamieszczę na nią przepis , na razie zostawię Wam jeszcze kilka dni życia wolnych od uzależnienia od Maghubanki - kto raz spróbuję, nie przestanie, MARK MY WORDS ♥  


A TERAZ sprawozdanie z Pierniczenia U Siekierrek ( to my ! Ja z mamą ♥ Taką już mamy "ksywę" ! ) 2012 ♥ !!!


Pomimo, że zebrana przeze mnie "Drużyna Pierścienia" miejscami nie miała już siły, inwencji a nawet ochoty do dalszego pieczenia pierników , niemiłosiernie mobilizowałam ich do dalszego wałkowania , wycinania, wypiekania i wyfiliolczania ( tak tak , chodzi o zdobienie ale koniecznie chciałam mieć cztery słowa na  literę "w" więc tak to inteligentnie wymyśliłam ♥ )  i dzięki temu powstała cała góra, około 300 pierniczków ♥ Oczywiście nie wszystkie zostały ozdobione ale  wstawię zdjęcia moich ulubieńców ! Ponieważ całą ekipa składała się tylko i wyłącznie z samych artystycznych dusz, nasz pierniczki również były dość nietypowe - po upieczeniu kilkudziesięciu jeży, reniferów, jelonków, aniołków, serduszek i gwiazdek , znudziła nam się standardowe wzory i zaczęliśmy wycinać i lepić własne ! I w ten oto sposób powstał pierniczek twarz, pierniczek dom, pierniczek "kamera filmowa" , pierniczek "Nagroda Oskar" i wiele wieeele innych nietypowych kształtów ♥


Zadbałam oczywiście nie tylko o "wy-pierniczenie" moich gości za wszystkie czasy ale także za stały dopływ energii ♥ Z tej przyczyny, rani upiekłam dla nich sernik...największy pod względem objętości, gdyż robiony z masy rozlanej na trzy największe miski w domu a na końcu wymieszanej ( pierwszy raz w mojej słodkiej "karierze" ) w misce na pranie ♥ Ale wyszedł pyszny ! Puszysty Świąteczny Sernik Bez Spodu z Kandyzowaną Skórką z Pomarańczy i Rodzynkami mmmmmmmm ♥ pycha ! Niedługo przepis ! Do picia natomiast podałam rozgrzewającą Maghubankę , na którą przepis również niedługo zamieszczę !


A teraz zostawiam Was z najszybszym przepisem na pierniczki, które w sekundę po wyjęciu z piekarnika są mięciutkie jak marzenie , szybko jednak twardnieją i dają się ładnie ozdabiać ! A jaki jest mój sposób na zmiękczenie pierniczków ? Kilka dni w słoiku z kawałkami jabłek i  nawet największy pierniczkowy "twardziel" wymięka ♥  


A teraz najważniejsze, życzę Wam moi kochani, wesołych, rodzinnych , pysznych Świąt Bożego Narodzenia! Radości z czasu spędzonego z przyjaciółmi i rodziną przy świątecznym stole, wspaniałych podarków od Papa Noel . Wspaniałego Nowego Roku, pełnego wyzywań i okazji do spełniania marzeń !

JOYEUX NOEL ♥ ♥ ♥ !










Składniki :


-2 kg mąki pszennej

-4 jajka

-8 żółtek 

-200 g masła

-szklanka cukru

-500 ml miodu

-6 łyżek sody kuchennej

-1 szklanka cieplej wody

-przyprawy korzenne ( anyż, goździki, cynamon, kurkuma, przyprawa piernikowa CAŁA , gałka muszkatołowa - wszystko ostrożnie i na wyczucie ! )  

 
Wszystkie składniki umieścić w misie i zmiksować , następnie wyrobić. Można odstawić na jakiś czas ale ma to większego znaczenia.

Pozostaje tylko wałkować i wycinać ! Pierniczki z tego ciasta pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 C , aż wyrosną i odrobinkę stwardnieją - trzeba sprawdzać, nie mogą być za miękkie , nawet świeżo po wyjęciu z piekarnika  !



                                                                   Pierniczki "w procesie" ♥


                                     Artystyczny nieład, nie ma to jak twórcza praca pełną parą ♥




Voila ♥ ! JOYEUX NOEL ♥ !!!!!!

sobota, 22 grudnia 2012

Kokosowe Francuskie Magdalenki ♥

Ostatnio zaczytuję się w biografii Carla Gustava Junga "Mon vie. Souvenirs .Pensees. Reves." . Tak tak , czytam o tym niemieckim psychoanalityku w wersji francuskiej co nie jest tylko wyrazem mojego zamiłowania do tegoż języka ale... cóż zaistniało w moim życiu z dość przyziemnych powodów. Szukając po sklepach internetowych biografii w wersji polskiej "Wspomnienie.Marzenia.Myśli.", znalazłam kilka wrsji językowych i doszłam do wniosku ... że skoro polska też NIE JEST ORYGINALNĄ wersją książki ( w końcu oryginał został napisany po niemiecku ) , a francuski znam...to czemu by nie kupić wersji francuskiej , skoro jest równie "prawdziwa" w odniesieniu do oryginału co polska a aż TRZY RAZY TAŃSZA! Znów zmora oszczędności zwyciężyła ale to z bardzo chwalebnych powodów ..po prostu dzięki temu zamówiłam w tym sklepie nie jedną a cztery książki filozoficzne ♥ No i proszę ! W każdym razie, dzięki lekturze biografii Carla Junga...tak mi się ostatnio zrobiło ...francusko ♥ Zatęskniłam do Francji, do Paryża, do chrupiących palmierów z poranną czarną kawą, do kafejek z układem stolików jak w teatrze, do francuskich filmów....wszystkie dobra kulturowe Francji przewijały mi się przed oczyma : Godard, Monet, Edith Piaf, Jacques Brel, Victor Hugo, Amelia, Debussy, Bunuel wiele wiele innych ..a między nimi i Proust  ♥  A Marcela Prousta szanuję jak żadnego innego pisarza , w dużej mierze z tej przyczyny, że choć uważam jego "W poszukiwaniu Straconego Czasu" za arcydzieło...którego pomimo moich licznych starań pierwszego tomu wciąż przeczytać mi się nie udało ! Pięć razy ! Pięć razy otwierałam z namaszczeniem "W stronę Swana" by po kilkudziesięciu stronach zamknąć go, uznając tym samym swoją niedojrzałość wobec kunsztu pisarza ! I obiecując sobie, że wrócę ...ten szósty raz ! Ale pomimo tych wielokrotnych ,i jak na razie bezowocnych prób, diw rzeczy uważam za pewne : 1) fakt, że nie przeczytałam serii nie oznacza bynajmniej że nie jest mi znane słynne porównanie Prousta , w którym posłużył się przykładem malutkie, delikatnego ciastka francuskiego... Magdalenki, na którą dzisiaj dzielę się z Wami przepisem ! 2) Że nigdy ! Nigdy , nigdy , przenigdy, no po prostu JAMAIS - nie pomyślałam, że którąkolwiek z tych prób mogłabym rozważać gdybym była ..."w poszukiwaniu stracnego czasu" ;) ! O nie ! Czas zdecydowanie nie stracony ♥  Tak samo jak upieczenie dzisiejszych , delikatnych , kokosowych magdalenek nigdy nie może być rozważane jako strata czasu! Subtelne francuskie biszkoptowe  przypominające muszelki i najwyraźniej dobrze znane w czasach Prousta ciasteczka powróciły dziś do mnie w wydaniu kokosowym ♥ Wszystkim gorąco polecam ...i magdalenki i Pana Prousta ! A jeżeli ktoś podołał całej serii to... ślę magdalenki, podziwiam , pochwalam i chylę czoła ekhmmm to znaczy chciałam napisać chapeau bas, jesteście mistrzami , jak wy to robicie ♥ ?

P.S. Źródło przepisu : Moje Wypieki ,dziękuję i  gorąco polecam, jak zawsze !








Składniki :

-115 g rozpuszczonego masła ( przestudzone )
-3 jajka
-szklanka mąki
-1/4 szklanki mąki ziemniaczanej 
-pół szklanki białego cukru 
-łyżeczka olejku waniliowego
-łyżeczka proszku do pieczeni
-szczypta soli
-1/3 szklanki wiórków kokosowych 

Przy pomocy miksera ubijamy jajka w misie razem z cukrem i olejkiem waniliowym na gładką, jasną , puszysta masę. Dodajemy wcześniej roztopione w garnuszku i przestudzone masło , miksujemy. W osobnym naczyniu przesiewamy obie mąki, szczyptę soli , proszek do pieczenia. Dodajemy składniki suche do mokrych i miksujemy aż do dokładnego połączenia się składników. Na koniec dodajemy wiórki kokosowe i delikatnie i dokładnie przy użyciu łyżki łączymy je z masą. 

Masę nalewamy do 3/4 objętości formy na magdalenki. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 C przez około 10-12 minut aż magdalenki urosną i zarumienią się ( moim zajęło to 15 minut - sprawdzajcie zanim wyjmiecie ! ) ! Wyjmujemy i studzimy na kratce ♥ ! 








Voila ! Bon Appetit ♥ ! 

środa, 19 grudnia 2012

Francuska Tarta Czekoladowo Marcepanowa z Migdałami ♥

Rzeczy , które na co dzień umilają mi życie i wnoszą uśmiech na moją twarz jest bardzo wiele. Jest to oczywiście moja rodzina ta bliska i ta dalsza, która też często daje o sobie znać.Są to przyjaciele , którzy tak dzielnie mnie znoszą przez 365 dni w roku ( O ! Za to powinny być przyznawane specjalne nagrody , rekompensaty pieniężne, nie mówiąc już o ubezpieczeniach zdrowotnych i stałej opiece psychiatrycznej ;) ) , za co ich kocham i staram się jakoś wynagradzać im swoje humorki ( tak tak - WYPIEKI sa jedną z form wynagrodzenia ♥ ) . Życie umilają mi oczywiście małe radości i przyjemności takie jak wylizanie miski po upieczeniu ciasta, zrozumienie któregoś rozdziału "Krytyki Czystego Rozumu Kanta" etc. , zasypianie z włączoną płytą z muzyka jazową ( aaach ! kocham zasypiać wsłuchując się w to boskie seplenienia Louis'a Armstronga ♥ ) Oczywiście tymi przyjemnościami ale też pracą są moje liczne pasje. Oprócz gotowania uwielbiam filozofię , taniec ( a w szczególności balet klasyczny ), teatr , film ...  Jedną z moich stałych , niezachwianych miłości ( bo choć mamy swoje góry i doliny to wypadkowa zawsze jest jak najbardziej dodatnia ! ) jest Francja ♥ Francuska kultura , język, tradycje... i oczywiście wisienką na tym torcie francuskich wspaniałości jest wybitna i znana na całym świecie kuchnia francuska z niedoścignioną szkołą wypieku i cukiernictwa ( boulangiere , vienoiserie et patisserie francaise ♥ ) ! Tak więc w duchu przedświątecznym, nim zaleją nas makowce, serniki, kutia i pierogi zapraszam Was na francuską rozpustę w wydaniu czekoladowym ze słodką nutą marcepanu. Oto PRAWIE klasyczna francuska tarta czekoladowa ! Czemu "prawie" klasyczna ? Bo ja od siebie, tak od serca do masy na kruchy spód dodałam jeszcze olejek waniliowy i marcepan a na wierzch płatki migdałów ♥ Czy to dobra innowacja ? Cóż sądzę, że połączenie czekolada  - marcepan mówi samo za siebie ! Jeszcze lepsza , jeszcze bardziej francuska ♥ Jak widać nawet francuskie wypieki można uczynić bardziej francuskimi... jeżeli kocha się Francję tak bardzo jak ja ♥ Tak wiec jak mówią francuzi : "Vaz-y!" Messdames et Messieurs pieczemy po francusku ♥

P.S. Mon Dieu ! Pierwszą część wpisu pisałam jeszcze przed skosztowaniem tarty , tak na chłodno ...Teraz jestem świeżo po pierwszym kęsie i .. TO NAJLEPSZA TARTA JAKĄ JADŁAM ♥ Tym razem do określenia wspaniałości tej tarty sparafrazuję wielkiego filozofa , twórcę słynnej monadologii Leibniza : taj jak Leibniz mówił, że nasz świat jest światem najlepszym z możliwych , tak gdyby dane było mu spróbować tej tarty rzekłby zapewne : "Ta tarta jest tartą najlepszą z możliwych!" ♥ Panie i Panowie , Leibniz poleca !






Składniki na spód :
-200 g mąki ( należy dać więcej jeżeli masa jest niedostatecznie zwarta )
-100 g cukru pudru
-100 g masła
-1 jajko
-jedna łyżeczka olejku migdałowego
-100 g masy marcepanowej

Składniki na masę czekoladową :

-150 g czekolady ( 100 deserowej + 50 g mlecznej )
-250 ml śmietanki kremówki
-3 jajka
-75 g cukru
-jedna łyżeczka olejku waniliowego
-łyżka cukru pudru





Najpierw spód marcepanowy ♥!

Masło kroimy w drobną kostkę i umieszczamy w misie razem z cukrem i mąką oraz pokrojonym w kosteczkę marcepanem. Mieszamy przy pomocy miksera aż marcepan dokładnie połączy się z masą ( to może trochę potrwać ale musi się udać ! ) i otrzymamy gęstą masę. Wbijamy jajko dodajemy olejek migdałowy , znów miksujemy do dokładnego połączenia się składników. Zagniatamy ciasto.
Ciasto odrywamy po kawałku i wykładamy nim spód formy do tarty oraz jej brzegi ( można najpierw rozwałkować a potem przenieść na formę do tarty ...ale ja tego nie potrafię ! Zawsze mi się rozpada ...) Przy pomocy widelca nakłuwamy tartę w kilkunastu miejscach .Wyłożona ciastem formę wkładamy do lodówki na czas nagrzewania piekarnika . Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 C. Wyjmujemy formę z lodówki. Wierzch tarty przykrywamy papierem do pieczenia i obciążamy specjalnymi kuleczkami ceramicznymi do pieczenia ( jeżeli nie posiadamy możemy użyć kaszy lub ryżu czy grochu - dokładnie wysypujemy przykrytą papierem do pieczenia tartę aby ją obciążyć; w ten sposób w czasie podpiekania spodu nie zrobią się na nim bąble ). Pieczemy 15 minut z papierem i obciążeniem , następnie wyjmujemy tartę , usuwamy papier i obciążniki i pieczemy aż do zezłocenia się tarty (UWAGA : tarta musi być dokładnie upieczona bowiem nie będziemy już jej więcej piec ! ). Gotową tartę wyjmujemy  z piekarnika , studzimy na kratce aż będzie zupełnie zimna

Teraz masa czekoladowa ♥! .

Obie czekolady łamiemy na kawałki i rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Śmietankę gotujemy na małym ogniu z cukrem i łyżeczką cukru pudru, mieszając i uważając żeby śmietanka się nie przypaliła i nie zagotowała. Gotujemy ją aż do rozpuszczenia się w niej cukru. W osobnej misie roztrzepujemy jajka ( najlepiej mikserem ) na gładką masę. Odlewamy połowę śmietanki i przelewamy ją do jajek. Dokładniej mieszamy jajka z połową śmietanki aż do połączenia  się śmietanki. Śmietankę z jajkiem przelewamy do reszty śmietanki w garnku i gotujemy na małym ogniu, uważając, żeby masa się nie zagotowała i cały czas mieszając masę trzepaczką. Masę gotujemy aż do zgęstnienia. Wtedy przelewamy masę do miski , dodajemy rozpuszczoną czekoladę i olejek waniliowy  i miksujemy na gładką , jednolitą masę. Gotowy krem czekoladowy przelewamy na dokładnie przestudzony ( musi być zimny ! ) spód i rozprowadzamy ją po jego powierzchni. Tartę posypujemy płatkami migdałów (opcjonalnie :  można je wcześniej podprażyć ) i wstawiamy do lodówki co najmniej na cztery godziny a najlepiej na całą noc !














Voila ! Bon Appetit ♥ !





niedziela, 16 grudnia 2012

Rudolf Czerwononosy czyli Snickerdoodle Cupcakes ♥

Ręką w górę kto ma ochoty schrupać w ten zimowy, mroźny  niedzielny wieczór świeżo upieczonego Rudolfa Czerwononosego , wiernego renifer starego Świętego Mikołaja ? Spodziewałam się lasu rąk ( no bo jak się zadaje TAKIE PYTANIA ! ) więc wypiekłam dzisiaj nie jednego Rudolfa a cały zaprzęg ciągnący sanie Świętego Mikołaja ! Piekąc Rudolfy pomyślałam sobie : "To dobrze, że te muffinowe Rudolfy tak naprawdę nie ciągną sań Św. Mikołaja...sądzę, że na pierwszym postoju zostałyby zjedzone i dzieci nie doczekałaby swoich prezentów" :D A to dlatego , że Rudolfy są urocze, słodziutkie, i bardzo proste w wykonaniu! Nazwa Snickerdoodle Cupcake pochodzi od ciasteczek Snickerdoodle ♥  ( Amerykańska specjalność♥  ! Mięciutkie, aromatyczne, z dodatkiem gałki muszkatołowej, obtoczone w cukrze cynamonowym ) , które notabene bardzo często piekę , i na które niebawem podam przepis !
A przygotowane zostały na dzisiejsze 90-lecie szkoły ( to już drugi dzień trzy-dniowych obchodów Święta Szkoły ). Wczoraj miała miejsce "premiera" tego spektaklu z kolędowaniem , o którym już zdążyłam Wam napisać. Pomimo, ze przygotowania do najmilszych nie należały jednak spektakl wyszedł świetnie ( kiedy jak kiedy ale gdy trzeba się spiąć moja klasa spisuje się zawsze znakomicie ) . Byliśmy pewni , że większość nauczycieli będzie zadowolonych ze spektaklu... ale nie spodziewaliśmy się aż takiego zachwytu jaki miał miejsce ! Nasza wychowawczynie przyszła nas uściskać ...cała zapłakana mówiąc , że nic nie powie bo zaraz chyba się rozpłacze ze wzruszenia  , następnie posypały się gratulacje od  wielu profesorów jednak naszą ulubioną reakcją była reakcja pani od łaciny, która wleciała do klasy krzycząc, wychwalając nas pod niebiosa i obwieszczając, że za tak piękny spektakl ...wszyscy z następnego sprawdzianu mamy piątki ♥ W tej chwili trzeba było przyznać , że wydarzenie warte było zachodu ! A dzisiaj w naszej szkole, zjazd absolwentów i  reniferki upiekłam właśnie do kawiarenki, która obsługuję od 17.00.
Ostatnio miałam robione badania krwi...I nie byłoby w tym zapewne nic dziwnego gdyby nie fakt, że były to moje pierwsze badania morfologiczne w życiu ! Byłabym ostatnim kłamczuszkiem i hipokrytką, gdybym chciała udawać przed Wami twardziela i nie przyznać się do faktu, że stresowałam się przed badaniami. Ale wchodząc do gabinetu przypomniałam sobie ..nie wiem czy ktoś z Was oglądał ...jeden odcinek popularnej w czasach mojego dzieciństwa bajki "Świat Według Ludwiczka" . W tym odcinku tytułowy bohater Ludwiczek miał mieć robioną szczepionkę po raz pierwszy w życiu i podobnie jak ja bardzo się stresował. Jednak wchodząc ze swoim tatą ( emerytowanym wojskowym ) do gabinetu lekarskiego, chciał zaimponowac mu swoją mężnością "prawdziwego mężczyzny -twardziela " i powiedział do lekarza : "To ta igiełka ? To wszystko na co Was stać? Phi, dajcie mi inną igłę , największą jaką macie!" . I kto mi teraz powie, że bajki dla dzieci niczego nie uczą i nie przydają się w dorosłym życiu ♥ ?
Moje pierniczki już zmiękły , prezent dla mamusi jest gotowy ( podzieliłabym się z wami już teraz zdjęciami ale cóż...mama zagląda na bloga  - nie psujmy niespodzianki ! Zdradzę Wam jedynie , że sama go zrobiłam♥ Prezenty hand-made są chyba najlepsze i najbardziej od sera !) - to niezawodne znaki , że święta są coraz bliżej ♥  Bo święta czuję już również w sercu a nie tylko w sklepach, w których dekoracje i kolędy królują notabene już od połowy listopada tworząc jak co roku ciekawe zjawisko , nazwane przeze mnie :"Świątecznym Falstartem" ...
P.S. Przepis pochodzi z cudownej strony Moje Wypieki, którą wszystkim serdecznie polecam ! Zmieniłam proporcje tak aby wyszło 14 muffinek a nie 28. Od siebie dodałam gałkę muszkatołową - bardzo ważny składnik oryginalnych ciasteczek Snickerdooodle , na które niebawem podam przepis !



Składniki na 14 muffinek o smaku ciasteczek snickerdoodle :
- 1,5 szklanki mąki pszennej
-3/4 szklanki drobnego cukru do wypieków
-2 jajka
-1/2 szklanki mleka
-115 g miękkiego masła
-szczypta gałki muszkatołowej
-łyżka cynamonu
-szczypta soli
-jedna łyżeczka olejku waniliowego
-1 łyżeczka proszku do pieczenia
-1 łyżka sody kuchennej
-szczypta soli

Składnik na krem do dekoracji :
-300 g śmietany "kremówki"
-250 g sera mascarpone
-około 5 łyżek cukru pudru
-1 łyżeczka olejku waniliowego


Do dekoracji:
-packa precelków
-duże czerwone żeli , lub ( tak jak było w oryginalnej wersji przepisu ) kandyzowane wisienki ( ja nie mogłam znaleźć skubanych ! ) - potrzebne nam będą żeby zrobić noski reniferom 

-małe czekoladowe kuleczki, lub inne materiały cukiernicze do zrobienia oczu feniferom




Masło kroimy w kosteczkę , umieszczamy w misie miksera i ubijamy z cukrem na puszystą masę. Wbijamy ( po jednym ) jajka , cały czas miksując masę. Dodajemy olejek waniliowy i znowu mieszamy. W osobnej misie przesiewamy mąkę z gałką muszkatołową, cynamonem, szczyptą soli, proszkiem do pieczenia i sodą. Dodajemy stopniowo do mokrych składników UWAGA od tej pory mieszamy tylko i wyłącznie przy użyciu silikonowej lub drewnianej łyżki ( w przeciwnym razie masa będzie zbyt leista ) ! Gdy uzyskamy jednolitą masę , dodajemy do niej mleko i jeszcze raz mieszamy przy użyciu silikonowej łyżki.  
Papilotki natłuszczamy , umieszczamy w formie do pieczenia muffinek. Nakładamy masę do papilotek , mniej więcej do 3/4 objętości. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 C przez około 20 minut do "suchego patyczka". Studzimy chwilkę w wyłączonym otwartym piekarniku . Następnie wyjmujemy , przekładamy na kratkę , studzimy do końca. 

Teraz zabieramy się za masę ♥ ! 

Ubijamy śmietanę kremówkę aż będzie puszysta. Pod koniec ubijania ostrożnie dodajemy cukier puder. Na koniec dodajemy ostrożnie serek mascarpone i olejek waniliowy i znowu ubijamy. Krem gotowy do ozdabiania. 

Kremem ozdabiamy muffinki, czyniąc je tym samym Cupcake'ami ♥ . Przy pomocy przepołowionych precelków, czerwonych dużych żelek i czekoladowych kuleczek robimy cupcake'om rogi , oczy i , co najważniejsze, duże czerwone nosy ♥  !  






Voila! Bon Appetit ♥ !

poniedziałek, 10 grudnia 2012

"Pierniczenie" 2012 ♥

Jak to powiedziała moja przyjaciółka na pierniczeniu w sobotę 8 grudnia 2012 r około godziny 17.10 : "Sezon Piernikowy uważam za otwarty ♥ !". I to w sama porę bo święta już dobijają się do moich drzwi a pierniczki które wam dzisiaj zaprezentuje z tradycyjnego przepisu bożonarodzeniowego choć wyjadane zaraz po wyjęciu z piekarnika były miękkie jak marzenie , są na razie twardzitukie. Tak więc moje pierniczki - prawdziwi mężczyźni czyli tzw. "twardziele" do Wigilii muszą  zmięknąć ! Dobra dobra, jakkolwiek by się nie opierali , "zapuszkuję" ich na dwa tygodnie to od razu zmiękną ! Na jednym z nich w akcie łakomstwa dzisiaj prawie ułamałam sobie zęba  - spojrzałam na niego groźnie i powiedziałam "Uważaj, dwa tygodnie w zamknięciu i inaczej zaśpiewasz !"  ... i chyba ciężko z tym polemizować, za dwa tygodnie pewnie będą śpiewać kolędy! Wycinając pierniczki bawiłam się jak nigdy dotąd bowiem "pierniczenie" nigdy nie było tradycją mojej rodziny i robię to dopiero drugi rok ! I ten uważam za zdecydowanie bardziej udany niż poprzedni !  Kilka pierniczków zostawiłam mojej przyjaciółce na Święta - strasznie spodobała mi się myśl , że podczas świąt popatrzy na udekorowaną przeze mnie gwiazdkę i kto wie , może się uśmiechnie ? W związku z tym udekorowanych pierniczków pokażę wam tylko cztery sztuki, za to będą to moi ulubieńcy ! Zresztą powiem wam , że piekłyśmy i ozdabiałyśmy pierniki do 24.00 ! I być może było to spowodowane przypływem endorfin  ( zapach i smak gorących pierników, bogactwo polew i posypek, kolędy i świąteczne piosenki lecące w tle, radosna atmosfera, gorąca domowa szarlotka z lodami -wypiek mamy mojej przyjaciółki czy oglądany w przerwie, zadziwiająco śmieszny,  japoński film dla dzieci to dość dużo szczęścia naraz ! ) ale w pewnym momencie zaczęło kręcić mi się w głowie od całego tego pierniczenia; dokładnie tak jak Irenie Kwiatkowskiej od drylowania wiśni w "Wojnie Domowej" ! Tak więc pierników powstało w sumie 100 co najmniej ale ozdobionych na razie jest tylko kilka ♥ Nie będę zanudzać was dzisiejszym wpisem bo i tak o pierniczkach będzie jeszcze drugi - dopiero w przyszłym tygodniu będziemy "pierniczyć" u nas w domu ze znajomymi "last minute" i wtedy mam nadzieję podzielić się z Wami jakimś sprawdzonym przepisem na pierniczki dla spóźnialskich ♥ Tak żeby każdy kto tylko pragnie miał w tym roku okazję doznać radosnego uczucia błogiego "pierniczenia" - w kuchni pachnącej przyprawami korzennymi, oblizując palce z czekolady i lukru, cichcem wyjadając bakalie a przede wszystkim , i tego przedświątecznie życzę każdemu z osobna , rozmawiając , śmiejąc się w doborowym towarzystwie przyjaciół i rodziny ♥ ! Parafrazując znane powiedzenie : Nie ma złych pierniczków, są tylko nieupieczone ♥ ! Nie pierniczcie pierników !  Moi kochani, tylko jedne święta Bożego Narodzenia mamy w roku ♥ !  





Czy tylko ja wciąż co roku przed Wigilią wypatruje pierwszej gwiazdki ♥ ? 


                                             Jako dziecko nigdy nie byłam przytulankowa osobą! Zdecydowanie wolałam lalki - o, a najchętniej zdalnie sterowane samochodziki ♥ ! W sekrecie powiem Wam, że dopiero teraz , kiedy jestem już prawie dorosła, mój misiek robi zawrotna karierę ♥ Ale ciiiii ! Nie mówcie nikomu !




Ślimak został zrobiony z myślą o czasach przedszkolnych : chodziłam do znanego w Łodzi przedszkola "Montessori" i znakiem naszego przedszkole był ślimak ♥ HA, do tej pory mam jeszcze fartuszek przedszkolny ze ślimakiem ♥  Hahahah a kolejny ciekawy fakt o mnie - jako dziecko chodziłam też do "Przedszkola w ZOO" i nie to nie jest eufemizm ♥





Nie wiem jak wy ale ja już nie mogę doczekać się ubierania choinki ♥ Musiałam ubrać przynajmniej tę piernikową ♥ 


To jedynie część dorobku naszego pierniczenia ♥ Tyle z nich wzięłam do domu - przecież nie mogłam tak całkiem oskubać przyjaciółki z pierników ! 



Pan Baranek całym sobą mówi "Postaw się, a nie daj się " ♥ !


Nie wiem czy ktokolwiek poznaje ale to stary, dobry "Święty Mikołaj" ♥ 



                 Ozdobiłam jeszcze misia , gwizdkę i konika ale do domu  wzięłam tylko tych panów
               Reszcie natomiast powiedziałam : "Gentlemen , I 'm sorry .I'm afraid, it's lady's choice ♥ !
                                                           



Pan Baranek , uparciuszek, długo nie chciał wyjść z kadru !  Kiedy już się na to łaskawie zdecydował, jak prawdziwy gentleman , postanowił wyjść iście po angielsku ♥ 




                                                                    Jeszcze jedna panorama ♥
               

                                            Słonik z podniesioną trąbą - na szczęśliwy nowy rok ♥ !



                             
                                  Najciekawsze na koniec ! Zrobiłyśmy serię okrągłych pierniczków i do każdego
                                  zwariowane wróżby na nowy rok ! Otworzyłam już trzy swoje i zostały mi jeszcze
                                  trzy ! Ostatnią otworzę o północy w Sylwestra jako wróżbę na nowy rok ♥


Voila ! Bon ...regarder ♥ !  

niedziela, 9 grudnia 2012

Crumble Jabłkowo-Migdałowe z Marcepanem ♥

Wczoraj byłam na wspaniałym "Pierniczeniu" u mojej przyjaciółki ♥ To wyjątkowo wspaniała osoba - niezwykle artystyczna, pozytywna i pełna ciepła , jest moja prawdziwą pokrewną duszą i dosłownie rozumiemy się bez słów ! Bawiłam się u niej jak nigdy dotąd i jak z nikim innym ♥ Bardzo dziękuję za te cudowne 20 godzin życia ! Wkrótce zamieszczę jakieś zdjęcia efektów pierniczenia, bo jest co oglądać !
Musze się z Wami podzielić moim ostatnim "bzikiem" - jest nim ofiarowany mi przez mamusie na Mikołajki film "Piękny Umysł" ♥ JA DO TEJ PORY NIE WIERZĘ W TO , ŻE TO NIE BYŁA PRAWDA ! Ale faktem jest , że jest film poprowadzony znakomicie i mimo że, dosłownie wrzeszczy "HOLLWOOD" to jest arcydziełem swojego gatunku ♥
 Po powrocie do domu przyrządziłam mamie dawno już obiecany przysmak.  To smakołyk, o którym marzy każdy, kto w dzieciństwie doznał tego upojnego uczucia jakim jest wyjadanie samej kruszonki, jednocześnie smakując goryczy faktu, że kruszonka jest przeznaczona do szarlotki tudzież drożdżówki i nie można , tak jak by się chciało, zjeść całego garnka na surowo... Tu wielki pokłon w stronę U.S.A. , bowiem z tego co wiem to oni są twórcami  deserów typu "comfort food" ( czyli  niezawodnych kulinarnych poprawiaczy nastroju ) , do którego zalicza się również i dzisiejsze crumble. Crumble , jak większość z was ( jak nie wszyscy ), zapewne wie - to owoce zapieczone z kruszonką i podane na gorąco z bita śmietaną lub lodami. Według moich obserwacji przysmak robi zadziwiająca karierę wśród polskich i zagranicznych blogerów , którzy gorącą kruszonkę są w stanie wcinać od rana do wieczora (  czy to na śniadanie czy deser czy kolację ) i to nie "raz na jakiś czas" ale ( jak to pięknie mówiła jedna z postaci z "Godfather" z uroczym włoskim akcentem...po czym co prawda została zabita...cóż klimaty rodziny Corleone to bynajmniej nie opowieści ze Stumilowego Lasu ;)  ) ale codziennie czyli "Monday! Tuesday ! Thursday!  Wednsday !  Sunday ! Saturday!" ( tych którzy nie zrozumieli zachęcam do obejrzenia tego FILMU , z którego pochodzi scena ). Z kruszonką przez życie , jednym słowem ! W dzisiejszej wersji przedstawiam Wam Crumble z domowym musem jabłkowym z pomarańczowa nutą, tartymi migdałami i marcepanem. W dodatku smakołyk jest stosunkowo zdrowy bo do przyrządzeni go użyłam mąki pełnoziarnistej i stewii zamiast cukru.  Nie zostało to uwiecznione na zdjęciach ( bo jaki inny sens ma Crumble jeżeli nie jest jedzone na gorąco  ? ) ale podane zostało z lodami pistacjowymi ♥ Mmmm a więc w ten mroźny niedzielny wieczór zachęcam wszystkich do tego PRIMO tego crumble, SECUNDO  dolce vita , a najlepiej do TERTIO czyli do kultywowanego przez mnie już od piątku Dolce far niente ♥  







Składniki ( na dwie kokilki ) :
-75 g mąki pełnoziarnistej
-około dwie łyżki masła
-dwie łyżeczki stewiI ( można dać mniej , było baaaardzo słodkie )
-garść startych migdałów
-1 łyżeczka olejku migdałowego
-kawałeczek marcepanu do starcia
-około 6-8 łyżeczek musu jabłkowego
-lody w dowolnym smaku lub bita śmietana do dekoracji 


Mąkę miksujemy mikserem z masłem , olejkiem migdałowym i stewią. W zależności od sypkości kruszonki możemy dodać więcej mąki lub masła. Migdały razem z marcepanem ścieramy na tarce na drobny pył. Wysypujemy kilka łyżeczek kruszonki do kokilek nakładamy po 4 łyżeczki musu jabłkowego i wysypujemy na niego resztę kruszonki. Wierzch wysypujemy pyłem migdałowo-marcepanowym. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 C przez około 25 minut. Podajemy na gorąco  z lodami lub bitą śmietaną , jemy ostrożnie , aby się nie oparzyć ♥






Voila ! Bon Appetit ♥ !    


    

piątek, 7 grudnia 2012

Prażone Jabłka z Cynamonem i Pomarańczową Nutą



Czujecie już Święta ...? Bo ja tak ! Może to przez spektakl, przygotowywany przez moją klasę ( pod przymusem ; a jeżeli chodzi o dysponowanie aparatem przymusu, moja szkoła może równać się z niejednym państwem totalitarnym ;)  żart oczywiście ale jak wiecie w każdym żarcie jest troszkę prawdy ! ) na 90-lecie szkoły, którym niewiadomych powodów... jest Kolęda?  Ale o tym później ! W każdym razie , ja już czuję ! Czuję... ten zapach piernika, choinkę kującą w palce przy rozkładaniu , "przystań rybną" na wigilijnym stole ( kubeczki smakowe dostały mi się po ukochanej babci i obie stronimy od ryb i od grzybów , więc nasze święta to bardziej post pierogowo-ciastowy ... i wiecie co? Obie z babcią, łakomczuszki, bardzo lubimy takie "posty" ♥ ! ) , czekanie jak dziecko na pierwszą gwiazdkę, prezenty ( te otrzymane ale przede wszystkim te komuś ofiarowane), czas dla rodziny , która na co dzień mieszka połowę polski dolej niż my z mamą  , no i oczywiście ciasta babci ♥ ! A co było wczoraj ? Mikołajki ♥ ! Nie wiem jak u was ( ja dziś miałam na ten temat ostrą polemikę z kolegą, który uważał, że od prezentów jest Gwiazdka i basta ;) ) ale ja mam bardzo dużo miłych wspomnień związanych z Mikołajkami i to nie tylko ze względu na zostawiane  "przez Mikołaja" co roku w bucie drobne prezenty ! Chociaż w tym roku Mikołaj ( czyt.mama ) przyniósł mi szczególnie miłe prezenty : ciepłe, puchate rękawiczki, foremki do pierniczków ( to już inny mikołaj ; bardzo dziękuję ♥ ), "Piękny Umysł" i nowy zapas masła orzechowego ♥  Ale poza tym mam po prostu kilka takich "6 grudnia" z dzieciństwa , które szczególnie zapadły mi w pamięć i nie zgodzę się z nikim kto twierdzi, że to dzień jak każdy inny !
A co do tego spektaklu , o którym zdążyłam już wspomnieć....To wyobraźcie sobie, że moja klasa ze względu na podniosłość okazji, na którą szykujemy spektakl ma próby średnio 2,3 razy w tygodniu po około 3 godziny, i kto jak kto, ale MY kolędy i pastorałki śpiewamy już od 1 września ! To naprawdę cud, że jestem jeszcze w stanie wprowadzić się w świąteczny nastrój ;) Niestety w pracy nad tym spektaklem nie ma prawie nic przyjemnego , nie śpiewamy jakoś wybitnie ( jak ktoś szuka kolejnego Pavarottiego... to nie u nas ;) ), a godziny "kolędowania" zabierają nam czas na naukę, inne zajęcia i relaks z przyjaciółmi w tygodniu ;) Tak więc mamy kolejny powód, żeby odliczać do gwiazdki :D ! Ale są też dobre strony ....Przynajmniej nie będzie "obciachu" na Wigilii , że nie umiem którejś kolędy - znam je wszystkie !

Oooo a pamiętacie moją pracę z geografii społeczno-ekonomicznej , za którą trzymaliście kciuki ? Dziękuję, zdaję się , że podziałały ♥ ! Moja praca została dzisiaj oceniona na 5+ co było kolejnym miłym Mikołajkowym prezentem ( i niech ktoś mi tu teraz powie, że Mikołajki nie są szczególnym dniem w roku ! ) ♥
A z powodu braku czasu, podzielę się z wami dzisiaj moim szybkim i sprawdzonym przepisem na przepyszny dodatek do ...do wszystkiego ♥ Możecie osłodzić nim poranną owsiankę lub kasze manną, zaserwować do naleśników lub gofrów, delektować się zapieczonym z tym przysmakiem crumble, użyć jako nadzienia do rogalików, podać na gorąco do lodów waniliowych (oooooo! To jest dobry pomysł ! ) Słowem przepis na wasz mały słoiczek magicznego musu "Dobrego Humoru" ! Bez zbędnych słów i długich zapowiedzi : Mus jabłkowy z Prażonych z Cynamonem Jabłek z Nutą Pomarańczy ♥ !

Trzymajcie się ciepło ♥ ! Najlepiej z musem ! Bo gdy zimno to taki mus...to mus ♥ !








Składniki ( na mniej więcej jeden słoiczek ) :
-2 duże, obrane i pokrojone na kawałki jabłka-około 2 , 3 dużych łyżek cynamonu ( pamiętajcie żeby próbować musu podczas gotowania, ilość cynamonu zależy od waszych upodobań ! Ja jestem bezwzględnym cynamonofilem ♥ )
-sok z 1,5 cytryny
-około 2 kopiastych łyżeczek białego cukru ( u mnie dwie wystarczyły ale to zależy od waszych upodobań i oczywiście od tego, jak słodkie są wasze jabłka - więc pamiętajcie, żeby PRÓBOWAĆ MUSU )
-jedna łyżeczka olejku pomarańczowego
-(opcjonalnie ) dwie łyżki skórki pomarańczowej


Obrona i pokrojone jabłka umieszczamy w garnuszku, wlewamy sok z cytryny, posypujemy jabłka cynamonem i mieszamy. Gotujemy pod przykryciem ( ale pozostawiając małą szczelinkę na upływa powietrza ) od czasu do czasu mieszając, aż jabłka rozmiękną i otrzymamy gładki brązowiutki mus bez kawałków owoców ( chyba, ze ktoś lubi, ja bardzo lubię i zostawiam kilka większych kawałków jabłek ). Na koniec ( cały czas gotując ) dodajemy do musu cukier, łyżeczkę olejku pomarańczowego i opcjonalnie skórkę pomarańczową. Mieszamy. Jeszcze gorący przekładamy do słoiczka , zakręcamy wieczko i odwracamy do góry nogami. Jeżeli chodzi o przechowywanie , ja przestudzony mus przechowuje w lodówce.  Mus gotowy ! Niech pysznie wam służy i osładza zimowe mrozy ♥







Voila ! Bon Appetit ♥ !




czwartek, 29 listopada 2012

Dyniowy Piernik z Białą Czekoladą i Daktylami ♥

Ostatnio jakoś mi smutno ... Może to faktycznie jesienna chandra bo cały czas jest tak zimno i ciemno. Szczególnie wczoraj złapał mnie wieczorowo-jesienny "dół" i nic absolutnie NIC nie było w stanie poprawić mi humoru ...Tak mi się przynajmniej wydawało dopóki moja mama o 22.00 wróciła do domu. Może i jestem już prawie dorosła ale jednak nic nie działa tak kojąco na niespokojną młodzieńczą duszyczkę jak mamine ciepło i ...prababcine sposoby na spokojny sen ♥ Czemu prababcine ? Bo moja mama natychmiast wynalazła dla swojej przygnębionej córeczki prosty sposób na ukojenie zmartwień - ciepłe mleczko z cynamonem miodem i stopionym masełkiem... Podobno prababcia ( której notabene jestem imienniczką - Waleria; to po prababci - "legendzie" mojej rodziny ! Ale na prababcie to pójdzie osobny post i to chyba nie jeden ♥ ! ) przygotowywała mojej mamie taki napój jak była dziewczynką i nie mogła spać ...Na prawnusię prababci Walerii  ( c'est moi ♥ ) poskutkował idealnie ! Poczułam się, jakby mama nie mlekiem ale zaklętą różdżką wprawiła mnie w mocny , leczący ze smutków sen ♥
A dzisiaj , jako dzień "odkupienia" po chandrze, postanowiłam upiec ciasto ♥ ! Ciasto puszyste, wilgotne i aromatyczne bo korzenne ♥ Idealne !  Jest nie tylko bajeczne w smaku ale i bardzo zdrowe : zawiera niewiele ( bo jedno ) jajko, nie zawiera masła, nie jest tłuste i w dodatku na mące pełnoziarnistej! A przy tym delikatnie chrupie przy każdym gryzie ... a to przez dodatek kaszy jaglanej ! I jeszcze te kawałki rozpuszczającej się w ustach białej czekolady mmmm ♥ Nie dajcie się zwieść - pomimo braku cukru ciasto jest baaardzo słodkie, i bez problemu  mogłoby stanąć w szranki z czekoladą !   Przepis "bazowy" na "chlebek dyniowy" nie jest mój - zainspirowała mnie ta strona : Sto Kolorów w Kuchni  , którą wszystkim bardzo polecam. Przeprowadziłam jednak pewne modyfikacje wyszperanego przepisu. Mianowicie dodałam do ciasta więcej przyprawy piernikowej, użyłam gryczanego miodu i dorzuciłam ( tak "od serca" )  kawałki białej czekolady i daktyle ..żeby było w życiu un peu plus sucre czyli słodziej ♥ !  A aspekt zdrowotne aspekty ciasta nie pojawiły się w poście przypadkowo ! Ostatnio przeraża mnie sposób odżywiania się moich rówieśników, wprost nie mogę patrzeć na to w jaki sposób i czym oni się pożywiają ( jeżeli o wartościach odżywczych w ogóle może być tu mowa ) ... Mało który młody człowiek je w domu pożywne śniadanie, jeżeli już zdąży coś "przekąsić" na ten NAJWAŻNIEJSZY POSIŁEK W CIĄGU DNIA , to zazwyczaj są to słodkie i bezwartościowe płatki śniadaniowe z dużą ilością cukru. Następnie w szkole ich stałymi żywicielami są automaty z batonami i chipsami oraz szkolny sklepik , w którym nie kupisz jabłka ...ale różnych rodzajów chipsów , zapiekanek , hot dogów i pączków masz cały tam asortyment... Nie jestem przeciwko słodyczom, przecież sama je jem ! ale dieta złożona w całości z "junk food'u" ? O nie do czegoś takiego już nikt nie zdoła mnie przekonać ! Ostatnio zdałam sobie sprawę , że jestem zdecydowanie za ideą SLOW FOOD ! Dlatego postanowiłam dawać dobry przykład ! A jakie jest wasze zdanie ?








Składniki :
-1 szklanka puree z dyni
-1 jajko
-80 ml miodu ( użyłam gryczanego ; jest bardzo zdrowy i nadaje wypiekowi ciemnobrązowej barwy )-80 ml oliwy z oliwek
-1 szklanka mąki ( + ciut więcej bo uważałam, że masa jest za rzadka ; skontrolujcie to u siebie , jaka wam wyjdzie i w zależności od gęstości dosypcie troszkę mąki )
-3/4 pokrojonej na kawałki białej czekolady
-garść posiekanych suszonych daktyli ( można dać nawet więcej )
-50 g kaszy jaglanej
-1 łyżeczka proszku do pieczenia
-1 łyżeczka sody kuchennej
-szczypta soli
-2 łyżki przyprawy piernikowej
-1 łyżka cynamonu
-1 łyżka olejku waniliowego
Przy poście na temat Sernika Dyniowego tłumaczyłam w jaki sposób można łatwo , szybko i przyjemnie przygotować puree z dyni ! Tak więc nie będę drugi raz pisała tylko od razu przejdę do wykonania ciasta a jeżeli ktoś nie wie jak się zabrać do robienia puree - wszystko zostało wytłumaczone w linku !
UWAGA !!! W TYM PRZEPISIE PODOBNIE JAK PRZY MUFFINACH NIE UŻYWAMY MIKSERA ! WSZYSTKO MIESZAMY WIDELCEM ! NIE MUSI BYĆ ZBYT DOKŁADNIE, ŻEBY MASA NIE WYSZŁA ZBYT LEJISTA !


W misie umieszczamy puree z dyni, olej , miód, olejek waniliowy i jajko i mieszamy widelcem aż do uzyskania w miarę jednolitej masy. W osobnym naczyniu przesiewamy mąkę ze szczyptą soli, jedną łyżeczką proszku do pieczenia, jedną łyżeczką sody kuchennej , cynamonem i przyprawa piernikową. Łączymy składniki suche i mieszamy przy pomocy widelca. Do masy dodajemy poszatkowane daktyle i pokrojoną na kawałki białą czekoladę. Na koniec dodajemy kaszę jaglaną i krótko mieszamy widelcem. Formę do ciasta "Keksówkę" smarujemy masłem i wysypujemy bułką tartą. Przelewamy masę do formy. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 C przez około 40-50 minut ( moje ciasto było idealne już po 40 więc sprawdzajcie !!! ) do suchego  patyczka.

 Wyjmujemy ! Smakuję wybornie zarówno na gorąco jak i na zimno ...więc sugeruję kawałeczek na ciepło ...i kawałeczek później...i może jeszcze jeden ? No , na jednym na pewno się nie skończy ♥ !










Voila ! Bon Appetit ♥ !
 

niedziela, 25 listopada 2012

Sernikowe Brownie z Ciasteczkami Oreo ♥

No i znów mnie nie było pewien czas ...Ale tym razem to głównie za sprawą przyjemności, w zawirowaniu których nie miałam czasu opublikować ostatniego wypieku :D Czyli wychodzimy na prostą ! I to nie z pustymi rękami ( i brzuchami ) tylko z przytupem ! Z przytupem w postaci cudownego ciasta jak to na łakomczuszka przystało ! Od razu chciałabym zaznaczyć, że przepis absolutnie nie jest mojego autorstwa, a pochodzi z wielokrotnie polecanej przez mnie strony MojeWypieki ♥ Dorotus  mam nadzieję, że się nie pogniewasz, ale równocześnie z opublikowaniem mojej nieudolnej próby dognania Twojego ideału, oddaję ci po raz kolejny laur mistrzostwa w dziedzinie cukiernictwa !

Ciasto jest spełnieniem marzeń każdego wielbiciela czy to sernika, czy czekolady czy ciasteczek Oreo :) Masa serowa wyszła zachwycająco lekka co idealnie równoważy dobrze nam znaną ciężkość i zakalcowatość czekoladowego brownie. Idealnym, wieńczącym całość akcentem są chrupiące kawałki ciasteczek Oreo ♥ Uczta dla zmysłów doskonała ! I wcale nie przesłodzona o czym rekomenduję wszystkim przekonać się na własnej skórze ! 

Moją pracę semestralną z geografii społeczno-ekonomicznej...a powinnam raczej napisać mój koszmar, którym już się kiedyś z Wami dzieliłam ... uważam za zamkniętą ! Nic już więcej nie dodaje , szczególnie więcej nic na ten temat nie wiem i nie chce wiedzieć :) Bądź co bądź temat "Rozwoju industrialnego" nawet mojego rodzinnego miasta Łódź, jakoś szczególnie poruszający nie jest ...Ale koniec końców praca ma nawet klimacik i pazurek i jestem z niej bardzo zadowolona !

Kotek "Wujaszek" cudownie się chowa....Chociaż bywają moment, że jest niesforny i chwilami zupełnie nie do wytrzymania ...np. w dniu, w którym rozwalając się na klawiszach komputera, coś w nim przełączył co zaowocowało brakiem internetu i moim lekko kompromitującym telefonem do obsługi telekomunikacji pt. "Przepraszam pana, kot wyłączył mi WiFi...co mam zrobić?...Słucham... ? Nie , zapewniam , że nie żartuję !"

Poza tym za tydzień na zajęciach przygotowujących do matury z filozofii , piszemy tę maturę tak "na próbę" , mam jeszcze ponad rok, ale ...cóż bywa , że robię się bardzo ambitna więc zależy mi ! Trzymajcie kciuki, żebym nie pomieszała dowodów na istnienie Boga , teorii epistemologicznego idealizmu transcendentalnego z Berkeleyem ani nie nazwała Arystotelesa racjonalistą! Czyli mówiąc krótko i nie-filozoficznie..... żebym napisała tak , żeby...Popperowi, Platonowi, Kantowi i reszcie intelektualnej śmietanki filozoficznego świata z wrażenia skarpetki pospadały !!!   

P.S. Postanowiłam odświeżyć wygląd bloga ♥ Chciałam,żeby bardziej przypominał ...mnie ...z wyglądu , jeżeli można tak w ogóle powiedzieć ;-) 








Składniki na masę serową :
-600 g twarogu sernikowego
-3 jajka
-1/3 szklanki drobnego cukru do wypieków
-100 g dobrej jakości białej czekolady
-olejek waniliowy

Składniki na brownie :
-100 g gorzkiej czekolady dobrej jakości
-2 jajka
-1/3 szklanki drobnego cukru do wypieków
-3 łyżki ciemnego kakao ( ja używam zawsze holenederskiego )

-1 szklanka mąki 

-100 g masła

Ostatni składniki za to kluczowy !!!
około 18 ciasteczek oreo ( 3 paczki po 6 ciastek )





Najpierw robimy masę serową ! Białą czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Ser , jajka i cukier i jedną łyżeczkę olejku waniliowego umieszczamy w misie. Dodajemy rozpuszczoną białą czekoladę i mieszam całość przy użyciu miksera, aż do uzyskania gładkiej masy. Proste prawda ? I niech ktoś mi teraz powie, że nie umie robić serników ! 

Teraz zabieramy się za masę brownie ! Gorzką czekoladę rozpuszczamy razem z pokrojonym w kosteczkę masłem w kąpieli wodnej. W jednym naczyniu ubijamy jajka z cukrem przy użyciu miksera. W innym naczyniu przesiewamy mąkę z kakao. Do masy jajecznej dodajemy rozpuszczoną czekoladę z masłem i miksujemy. Na koniec łączymy masę czekoladową z mąka przesianą z kakao i miksujemy , aż do uzyskania gładkiej, gęstej masy. 

Połowę ciastek oreo kruszymy na małe kawałki i łączymy z masa serową przy użyciu silikonowej łyżki. Pozostałą połowę ciastek ( około 9 ) ostrożnie ( żeby się nie pokruszyły ) "rozkręcamy" na dwie połówki. I zostawiamy do końcowej dekoracji !

Blachę wykładamy papierem do pieczenia ( nie natłuszczamy, wystarczy tego dobrego ! ) i wylewamy na nią na zmianę trochę masy serowej i trochę masy brownie. Dokładnie rozprowadzamy masy po blaszce przy użyciu silikonowej łyżki ( jeżeli ciężko idzie bo mada brownie jest zbyt lepka , możemy lekko zamoczyć łyżkę w wodzie, wtedy przy jej użyciu masa będzie się łatwiej rozprowadzała ). Nakładając możemy porobić łyżką takie "esy-floresy" .... jak się bawić to się bawić !  Na koniec , na powierzchni ciasta układamy połówki ciastek Oreo. 

Ciasto pieczemy około 30 minut ( moje piekło się dłużej, więc pieczmy do suchego patyczka , wyłączając czekoladowe ślady na patyczku...brownies nigdy nie piecze się do "suchego") w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 C. 

Wyjmujemy , studzimy. Wkładamy na noc do lodówki.A potem już tylko jemy , i nie myślcie nawet o jednym kawałku ! Przy tym cieście traci się i głowę i duszę ...i rachubę ♥ !









Voila ! Bon Appetit ♥ !    

P.S. Przepraszam za brak zdjęć w przekroju ale jakoś ciężko ładnie mi wykadrować...hmm chyba powinnam kupić książkę o fotografowaniu wypieków ! Ale ręczę, że pięknie się kroi i jest baaardzo wysoki ♥ 

  

poniedziałek, 19 listopada 2012

Domowa "Nutella" w wersji Almond czyli Krem Migdałowy z Białą Czekoladą ♥

Praca praca praca ...A chciałabym już święta święta święta ! A przynajmniej chwilkę wolnego, tak żeby móc popiec , poczytać Kołakowskiego , złapać oddech. Tak więc przepraszam bardzo, że dawno mnie nie było ale cóż...przy obecnym nawale pracy przy piekarniku ( nie licząc pieczonych owsianek nowej śniadaniowej miłości mojego życia...a przynajmniej poranków ♥  !  ) również dawno mnie nie było, wiec nie miała żadnych pyszności, którymi mogłabym się z wami podzielić !
No ale , że tak długo być nie mogło to w niedzielę o 22.00 wracając ze spektaklu tanecznego mojej formacji tanecznej , w pełnym makijażu i zziajana po tańczeniu postanowiłam : "O nie ! Jeżeli zaraz nie ukręcę kremu migdałowo-czekoladowego na jutrzejsze śniadanie to Kierkegaard nie napisał "Albo-albo" ! " Cóż, ciężko przeczyć, że ów pozycję Kierkegaard bez wątpienia  ( tu pewności dostarcza 1. podstawowa wiedza z zakresu filozofii 2. źródła internetowe, książkowe i wszelakie ) napisał ... Słowo się rzekło i , słysząc jak Kierkegaard przewraca się w grobie na wieść o tym, że jego twórczość została użyta jako motor sprawczy do tak frywolnej czynności jak robienie kremu, o 22.30 zabrałam się za prażenie migdałów ! W 15 minut krem był gotowy do natychmiastowej ( prosto z blendera ) degustacji i powiem wam, że .... Powiem wam, że efektów tego nocnego kucharzenia nie powstydziłby się sam Kierkegaad ! Sam stary  poczciwiec Kierkegaard zresztą wpada wieczorkiem jak sam powiedział "na kremo-zofowanie" czyli wspólne filozofowanie połączone z objadaniem się ( wyraźnie to zaakcentował ) kremem prosto ze słoiczka i to jedną łyżeczką ( zrozum tych filozofów ! Ich dzieła to jedno, ale ich upodobania kulinarne ...nie o tym, już nie śniło się naszym filozofom ;)  )! 










Aaaaa chyba jeszcze zapomniałam zaznaczyć, że mamy nowego... lokatora ! W czwartek wieczorem  zjawił się prawdziwy "Typ spod Czarnej Gwiazdy" , lubi chować się w szafach , wypija niebotyczne ilości mleka i  kłaść się swojej pańci ( tak , ta farciara to ja ) na twarzy. Czyżby wujek z wizytą ? Nie ! Wujaszek na Stałe ♥ Wita się z wami szarymi oczkami ...Wujaszek Wania ♥ 




P.S. A do koshki ... Jako że ma prawdziwie rosyjskie korzenie, przynajmniej z imienia, mówimy tylko po rosyjsku ! Więc jeżeli kiedykolwiek zwabi Was do mojego domu zapach ciasta i zechcecie uciąć sobie "pomruczankę" z  дядя Ваня ...bardzo proszę : tylko nie po polsku  !!! Da ♥ ? 











Składniki :
-90 g prażonych migdałów ( mnie , przyznam się,  o 22.00 blanszować się nie chciało , a  "gotowcami" nie dysponowałam więc moje zmiksowałam ze skórką - w smaku jest ok, są niewyczuwalne ale z pewnością krem wyszedł by biały gdyby nie moje lenistwo ;) )
-90 g dobrej jakości ( uwaga ! przy białych czekoladach to BARDZO ważne ) Białej czekolady
-3/4 puszki skondensowanego mleka słodzonego 


Migdały prażymy w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 C uważając aby się nie spaliły. Prażymy "na czuja" tzn. aż mocno się przyrumienia a po kuchni zacznie rozchodzić się wyborny zapach prażonych migdałów - nie da się tego przeoczyć !  Uprażone migdały przekładamy do food processora i mielimy około 8 - 10 minut aż do uzyskania masła migdałowego ( migdały najpierw zostaną przemielone na "mączkę" stopniowo będę przeistaczały się w gęsty krem ) . W międzyczasie, rozpuszczamy czekoladę w kąpieli wodnej. Do rozpuszczonej czekolady dodajemy mleko skondensowane i , cały czas trzymając nad gorąca parą , mieszamy do połączenia się obu mas. Do masła migdałowego dodajemy czekoladę z mlekiem skondensowanym i miksujemy krótko do otrzymania jednolitej, gęstej masy. Krem doskonale przechowuje się w zamkniętym słoiczku w temperaturze pokojowej.










Voila ! Bon Appetit ♥ !      








niedziela, 4 listopada 2012

Korzenny Sernik Dyniowy z Cynamonem ♥

Jak wszyscy to wszyscy ! Bardzo długo i bardzo niesłusznie bałam się tych wszystkich szalonych  halloweenowych  przepisów na dyniowe wypieki. W końcu jak z tej twardej, pomarańczowej , straszącej mnie od tygodnia z parapetu dyni uczynić miękkie , słodziutkie ciasto ? HA ! No właśnie prawda jest taka, ze od wydrążania dyni i robienia z niej musu nie ma nic przyjemniejszego ( mmm ten zapach pieczonej w piekarniku dyni rozchodzący się po domu... ) i nic prostszego; a gotowy sernik dyniowy z dodatkiem cynamonu i na korzennym spodzie cieszy serce, oczy i żołądek ♥
Ufff standardowy post za nami ! Teraz pora na sentymentalną sernikową podróż ! Bo sernik dyniowy , nie jest dla mnie słodką zbitka sera , cukru i rośliny z rodziny bulwiastych ... Nie, ten sernik to znak cudownej podróży, niezwykłych odkryć i doznań, echa wielkiego miasta. Przywodzi na myśl długą drogę, wielkie ulice , światło neonów, huk metra nadziemnego o 5.00 nad ranem, mały motelik w  Harlemie , posąg Jezusa z naszyjnikiem hawajskich kwiatów w portierni, rządek kilkunastu tosterów, stos tostów i pyszne słonawe masło na śniadanie, Central Park, windę w której znajoma spotkała Johna Travoltę, zmianę, przeprowadzkę, kilka dni marzeń, apartamentowiec przy rzece Hudson, odźwierny, pierwsza wypitą kawę Starubucks, ślub i wesele znajomych.... i tę małą kawiarnie w zimnym obcym mieście, w której czekają przyjaciele i..sernik dyniowy. Pierwszy w życiu. Niezapomniany. Skąd to widoki ? "New York New York... " ♥
Nie potrafię wytłumaczyć o co chodzi w każdym z tych wspomnień z odbytej wiele lat temu (zbyt) krótkiej i ( tak ) pięknej podróży , ale wszystkie są wyjątkowe , wszystkie w pewien sposób zmieniły moje życie, każde jest najcenniejsze ♥
A rekomendacją dzisiejszego Dyniowo-Cynamonowego Sernika na Korzennym Spodzie jest ...wiadomość przyjaciółki po wieczornej degustacji sernika : "Walerio, proszę o przepis [...] ! " :D Tak więc, ten oto przepis dedykuję ...  ...Osobie , która zainspirowała tego bloga ... Osobie która jest moją bratnią duszą... Osobie z którą jak z którą od zawsze rozmawia mi się, żartuję, filozofuję i po prostu przebywa jak z nikim innym...Osobie dla której w szczególności kocham piec... i osobie , której bardzo za to dziękuję ! Tej  osobie, która dobrze będzie wiedziała, że to o nią chodzi ♥  Dziękuję !      








Składniki na spód :
-200 g pokruszonych ciasteczek digestive w czekoladzie
-2 łyżki przyprawy piernikowej
-100 g stopionego masła
(Przyznam się , że bardzo często wykonując ten spód składniki dodaję na oko , jest ich mniej więcej tyle ile podałam ale zasada jest prosta : masa musi być delikatnie wilgotna od masła i dobrze się wklepywać w dno tortownicy )
Składniki na masę serową :
- jedna mała dynia
-250 g sera mascarpone
-250 g twarogu
-4 jajka
-2 łyżki cynamonu
-200 g białego drobnego cukru do wypieków
-olejek waniliowy








Najpierw przygotowujemy dynię ! Dynię kroimy na większe kawałki, wyciągamy pestki i włosowatą część wnętrza, następnie kroimy na mniejsze kawałki i układamy na blaszce wyłożonej folią aluminiową, miąszem do góry. Pieczemy 40 minut w piekarniku nagrzanym do temperatury 190 C ( co jakiś czas sprawdzamy czy dynia się nie przypala ). Po tym czasie, kawałki dyni wydrążamy łyżeczką ze skórki i miąsz dyni wrzucamy do blendera. Miksujemy aż do uzyskania gładkiego musu. 

Teraz zabieramy się za spód. Ciasteczka kruszymy na "ciasteczkowy pył" , tak aby nie było większych kawałków i dodajemy do nich dwie łyżki przyprawy piernikowej . Masło topimy w garnuszku i dodajemy do ciasteczek. Mieszamy. Ciasteczkową masę wysypujemy an natłuszczoną masłem i wysypaną bułką tartą tortownicę i wklepujemy w dno formy aż do uzyskania zwartego spodu. 

Teraz masa serowa !  W misie umieszczamy puree z dyni, twaróg, ser mascarpone, cztery jajka , dwie łyżki cynamonu i jedną łyżeczkę olejku waniliowego i miksujemy aż do uzyskania gładkiej masy. 

Masę serową wylewamy na ciasteczkowy spód. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 200 C przez około godzinę ( przed ostatecznym wyjęciem ciasta z piekarnika sprawdzamy je "suchym patyczkiem").







Voila ! Bon Appetit ♥ !    






Bienvenue a Durszlak ♥

Durszlak.pl