wtorek, 31 grudnia 2013

Salty Caramel Brownie Cupcake with Peanut Butter Filling and Speculoos Cookie

Żeby było jasne - nie lubię Sylwestrów. Po prostu dobija mnie ten przymus bawienia się, picia, tańczenia jakby jutra co najmniej miało nie być.. A w końcu to właśnie dopiero jutro wszystko zaczyna się na nowo. Można zacząć z "czystą kartą", z nowym zapałem, z odrestaurowanym świątecznymi ciastami silnikiem, z listą postanowień, których i tak nikt nigdy nie dotrzymuje ale w końcu nadzieja umiera ostatnia ;-) Najchętniej zostałabym sama, ewentualnie z najlepszą przyjaciółką i po prostu delikatnie, bez huku, bez dymu "wślizgnęła" się w ten nowy 2014 rok :-) Ale cóż : I DON'T MAKE THE RULES, I ONLY PLAY BY THEM rachu ciachu, butelka Martini do torby, Cupcake'i do ręki ...and HERE WE GO AGAIN ! Ale właśnie właśnie : ze względu na to, że do każdego sylwestra podchodzę bardzo ostrożnie ( nawet jeżeli ma być super ) to upiekłam SPECIAL TREAT na ten szczególny wieczór. Teraz będzie krótko o wypiekach bo CZAS GONI NAS. Te Cupcake's są ..po prostu grzeszne. Mają w sobie wszystko co najlepsze, wszystko dodane od serca z szatańskim błyskiem w oczach. To ciężkie, słodkie Brownie, nadziane kremem z  Masła Orzechowego, polane DOMOWYM SOLONYM KARMELEM ( OKUPIONYM DŁUUUGIM SDRAPYWANIEM KARMELU Z KAŻDEGO GARNKA, ŁYŻKI, WIDELCA W DOMU...i z toalety - to przemilczę ), posypane solonymi orzeszkami ziemnymi z wetkniętym dla dekoracji ( i dla smaku ) korzennym ciasteczkiem Speculoos - że nie było aby za mało słodko, A CO! Brzmi za ciężko ? Za słodko ? Zbyt Grzesznie ? Zbyt kalorycznie ? Za dużo tego naraz? To jakaś rozpusta ? Jak tak można ? Cóż, jeżeli kuszą was te Cupcake ( a zapewniam, że mają czym kusić ) to po prostu : upieczcie je, skonsumujcie przed 24.00 w gronie przyjaciół lub rodziny A NASTĘPNIE Z CZYSTYM SUMIENIEM OBIEJACIE SOBIE, ŻE DO KOŃCA TEGO ROKU NIE BĘDZIECIE JEŚĆ WIĘCEJ SŁODYCZY ;-) YEAH ! IT'S THAT SIMPLE <3


 
 

 

 

 

Składniki na brownie ( przepis pochodzi ze strony MojeWypieki ):

 

-100 g gorzkiej czekolady

-100 g masła

-100 g mąki pszennej

-2/3 łyżeczki proszku do pieczenia

-2 jajka

 

Dodatkowo :

 

-kilka łyżek masła orzechowego i strzykawka lub rękaw cukierniczy do nadziewania



Czekoladę i masło rozpuszczamy i łączymy ze sobą w kąpieli wodnej. Masę czekoladową przekładamy do miski. Dodajemy pozostałe składniki, krótko miksujemy. Przekładamy do natłuszczonych papilotek. Pieczemy w temperaturze 180 C przez około 20 minut. NIE PIECZEMY DO SUCHEGO PATYKA, to ma być Brownie koniec końców :-) Upieczone - studzimy. Następnie nadziewamy masłem orzechowym.

Składniki na Domowy Solony Karmel :

 

-szklanka drobnego cukru do wypieków

-4 kopiaste łyżeczki masła

- śmietana 30 % na oko będziecie dolewać po trochu i mieszać

-1 łyżeczka soli morskiej

 

Dodatkowo :

-orzeszki ziemne, mniej więcej garść

-12 ciasteczek Speculoos


Cukier wsypujemy do garnka i rozpuszczamy na małym ogniu, aż do uzyskania karmelu barwy jasnego bursztynu ( dla szczęśliwych posiadaczy termometrów cukierniczych : masa powinna dojść tylko do 350 F , dla reszty : PO PROSTU UWAŻAMY ŻEBY SIĘ NIE SPALIŁ ! ). W trakcie gotowania mieszamy ubijaczką, żeby nie było grudek. Do karmelu barwy bursztynu dodajemy masło i szybko mieszamy i NATYCHMIAST ALE TO NATYCHMIAST DODAJEMY KREMÓWKĘ. Po łyżce i mieszamy, aż uznamy, że masa jest dość karmelowa, że NIE ZASTYGA TAK ŁATWO NA KAMIEŃ. Do gotowej masy dodajemy mniej więcej łyżeczkę soli morskiej.

Wystudzone muffiny polewamy ostrożnie karmelem i natychmiast posypujemy ziemnymi orzeszkami.

Cupcake'i ozdabiamy wtykając w nie ( trzeba wbić w ciasto, ale spokojnie Cupcake na tym nie ucierpi ;-) krzywdy mu nie robimy ... ) po ciasteczku Speculoos.

 
 
 

 

 

 

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !





piątek, 27 grudnia 2013

Tort Chałwowo-Czekoladowy

W końcu po 4 miesiącach od urodzin w panice przed końcem roku zmobilizowałam się na cztery dni przed Gwiazdką i wyprawiłam moje osiemnaste urodziny. Osiemnaste urodziny świętowałam po raz trzeci ( Taka okazja, trzeba się było wyszaleć, a co ! ) tym razem z moimi przyjaciółmi. Oczywiście nie odpuściłabym sobie tej przyjemności ( i wyzwania ) jakim jest upieczenie tortu.Jakże przecież mogłabym tak po prostu ZAMÓWIĆ GO -nie wkładając w niego całego mojego serca a nawet nie przykładając małego paluszka do jego powstania ? Nie decyzja zapadła i tak w nocy po powrocie z klasowej wigilii zabrałam się za upieczenie tortu. Jestem z niego szczególnie dumna ponieważ grająca pierwsze skrzypce masa chałwowa zrobiona była wedle przepisu mojego autorstwa. Uprałam się jak osioł na tę chałwę  ( Tort Chałwowy z Czekoladą to brzmi dumnie ! ) i przeszukałam cały internet na Hobbita ( czyli w tę i z powrotem ) szukając jakiegoś rozsądnego przepisu. Nie przeczę, że wszystkie napotkane przepisy brzmiały kusząco jednakże....No przepraszam bardzo JAK MOŻNA MIKSOWAĆ CHAŁWĘ Z MASŁEM ??? Ja czegoś takiego moim gościom po prostu nie byłam w stanie zrobić ! Po prostu coś się we mnie skręcało kiedy wyobrażałam siebie jak mówię moim gościom z czego zrobiony jest krem...Pomyślałam więc : "BASTA, wymyślę własny krem!". I tak powstał Tort Czekoladowo-Chałwowy lekki, bardzo słodki, przełamany goryczką gorzkiej czekolady w mojej ulubionej polewie z przepisu Nigelli Lawson na "Oldfashion Chocolate Cake" i z kwaśną nutką dżemu porzeczkowego. I D E A L N Y ! Zachęcam do wypróbowania, wart pieczenia i jedzenia o każdej porze dnia i nocy ! 


 

 

Składniki na biszkopt ( z Moich Wypieków bardzo polecam ! Składniki podwoiłam, potrzebowałam duuuużo biszkoptu ):

 

-5 jajek

-3/4 szklanki cukru

-1/2 szklanki mąki pszennej 

-1/2 szklanki skrobi ziemniaczanej

-1/4 szklanki dobrej jakości kakao (noo... ja sypnęłam więcej )

 

I UWAGA : SKŁADNIKI PODWAJAMY PRZY ZAKUPACH ( pieczemy dwa razy z podanych wyżej składników. Mnie coś nie do końca wyszło z biszkoptem tzn. był PRZEPYSZNY ale za mało go wyszło więc dopiekłam jeszcze. 


Mąki i kakao przesiewamy. Białka oddzielamy od żółtek i ubijamy ( białka oczywiście )z odrobiną soli na puszystą, sztywną masę. Odwracamy do góry nogami miskę z ubitymi białkami, sprawdzamy czy nie spada. Dodajemy powolutku cukier i dalej ubijamy. Dodajemy powolutku żółtka cały czas mieszając. Na koniec dodajemy przesiane mąki z kakao i mieszamy ostrożnie ( żebym nam białka nie oklapły!!! ) aż do uzyskania pięknej, jednolitej masy. Piekarnika nagrzewamy do 160-170 C. Tortownicę smarujemy masłem i wysypujemy bułką tartą. Przelewamy biszkopt i wstawiamy do piekarnika na 30-40 minut ( mój piekł się równo 40 minut ). Powtarzamy i pieczemy drugi biszkopt, chyba, że wyjdzie wam wystarczająco dużo :-)

Biszkopt studzimy i kroimy na blaty.

Teraz zabieramy się za masy ! 

 

Masa Chałwowa : 

 

-500 g serka mascarpone

-350 ml śmietany kremówki

-około 350 g pasty sezamowej tahini ( albo więcej trzeba próbować w trakcie przyrządzania i wyciągać wnioski :-) ) 

-cukier puder do smaku ( nie wiem ile go było, ponownie : trzeba sypać po trochu i próbować ) 

 

 Dodatkowo potrzebujemy:


-około 150 do 200ml likieru czekoladowego albo rumu

-dżem porzeczkowy ( słoiczek)




Kremówkę ubijamy na bitą śmietanę dodajemy mascarpone i miksujemy. Dodajemy pastę tahini i miksujemy. I teraz dodajemy po trochu cukru pudru, miksujemy, próbujemy i dodajemy więcej. Aż będzie niebiańska w smaku !

Gotową masę wstawiamy na chwilę do lodówki.

Pierwszy blat kładziemy na paterze i nasączamy LIKIEREM CZEKOLADOWYM ( albo rumem ). Smarujemy go masą chałwową. Kładziemy kolejny blat. Nasączamy. Smarujemy go DŻEMEM PORZECZKOWYM i ostrożnie na warstwie dżemu rozsmarowujemy masę chałwową.I tak dalej, powtarzamy ( nasączyć - posmarować masą chałwową - następny blat ) aż do wyczerpania blatów i masy. Gotowy tort ( przypominam, że ostatniego blatu z wierzchu nie smarujemy masą chałwową ! ), wstawiamy na chwilę do lodówki.

Teraz zabieramy się za krem czekoladowy ! 


Składniki na krem czekoladowy ( przepis pochodzi z Moich Wypieków, a jest autorstwa Nigelli Lawson ):

 

-175 g gorzkiej czekolady

-75 g masła

-300 g cukru pudru

-1 łyżka miodu

-125 ml kwaśnej śmietany





Czekoladę z masłem rozpuszczamy w kąpieli wodnej. Przekładamy do misy, dodajemy cukierpuder, śmietanę i miód i miksujemy.

Gotową masą czekoladową starannie i ostrożnie pokrywamy wierzch tortu. Torcik do lodówki żeby się schłodził przez noc. Voila ! Gotowy !

 


  
   






 

niedziela, 8 grudnia 2013

Piernik z Domowymi Powidłami, Białą Czekoladą i Migdałami

Piątek nie przyniósł może oczekiwanego przeze mnie zwolnienia ze szkoły z powodu huraganu za to w sposób wyjątkowo magiczny i mikołajkowy przyniósł ŚNIEG ! Prawdziwy śnieg...no co prawda troszkę już go ubyło ale teraz przynajmniej już widać jaką mamy porę roku! W piątek rozpoczęłam również oficjalnie sezon "pre-gwiazdkowy", który zapełniam wypełnić świątecznymi piosenkami, pieczeniem pierników i świątecznych ciast, wyjadaniem czekoladek z kalendarza adwentowego, słowem : jest po 6 grudnia, puszczanie "Merry Christmas Everyone" i chodzenie w legginsach w renifery już nie jest faux pas czyli WSZYSTKIE CHWYTY DOZWOLONE ! Teraz tylko doczekać do przerwy świątecznej a potem już tylko resetować się resetować przed kolejnym rokiem ! Ten reset jest mi wyjątkowo potrzebny, może złapię czas na aktualizację bloga...wiem, wiem - długo nie pisałam, ten ostatni wpis z października w oczy kole ale cóż mogę zrobić...Co to klasa maturalna robi z człowiekiem!  No, na pewno nic mądrego. Ale skoro już jestem i piszę przejdźmy doi milszych tematów. Dzisiejszy piernik : bardzo szybki, bardzo świąteczny, baaaaardzo dobry, zwłaszcza zaraz po wyjęciu z piekarnika o oblaniu go gorącą białą czekoladą ! No bo ja rozumiem, że powinno się zaczekać z tą czekoladą aż ciasto się przestudzi i czekolada będzie miała pole do popisu z zastyganiem ... Ale to dla mnie jednak takie barbarzyństwo : czy jest coś lepszego niż zajadanie gorącego, piernikowego ciasta... i to brudząc się przy tym gorącą, białą czekoladą ?  No pewnie , że nie ma ! Którąkolwiek opcję pieczenia ( dla cierpliwych lub dla niepokornych ) wybierzecie, ciasto Was zachwyci ! To takie łatwe i pyszne ciasto na rozgrzewkę przed świętami, mam bowiem plany, plany iście szatańskie, a na imię im... Niespodzianka !

 
 
 
 



Składniki :

 

-2,5 szklanki mąki pszennej

-2 łyżki przyprawy piernikowej

-pół szklanki cukru

-1 łyżka kakao ( holenderskiego )

-1 łyżeczka sody kuchennej

-1 łyżeczka proszku do pieczenia

-trzy jajka

-pół szklanki oleju z pestek dyni

-pół szklanki miodu gryczanego

-szklanka mleka 3,2 %

-około dwóch garści prażonych płatków migdałów

-dobrze wysmażone powidła ( + ewentualnie opakowanie galaretki, smak nieistotny )

-kolorowe, cukrowe perełki do dekoracji

-tabliczka białej czekolady, dobrej jakości


 
 



W misce przesiewamy mąkę z proszkiem do pieczenia, sodą, kakao, przyprawą piernikową i cukrem. Dodajemy miód, mleko, olej. W osobnej misce rozmącamy jajka i dodajemy je do reszty składników. Miksujemy. Masę przelewamy do keksówki wysmarowanej masłem i wysypanej bułką tartą. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 C przez około 50-60 minut. Wyjmujemy, sprawdzamy suchym patyczkiem czy ciasto się upiekło. No i teraz możemy je przestudzić albo zabrać się za polewanie od razu. Białą czekoladę topimy w kąpieli wodnej i polewamy nią ciasto. Następnie posypujemy migdałami i posypką cukrową. Gdy ciasto się przestudzi ostrożnie wyjmujemy je z keksówki i przekrajamy tak aby utworzyć dwie warstwy : spód i wierzch. Powidła podgrzewamy w garnuszku na małym ogniu z kilkoma łyżkami gorącej wody ( jeżeli powidła nie są dobrze wysmażone tj. są leiste, możemy dodać galaretki : po wymieszaniu odstawiamy na chwilę aż zacznie tężeć i dopiero smarujemy powidłami ciasto ) a następnie smarujemy spód ciasta. Przykrywamy drugą częścią ciasta. Voila ! Gotowe ! Pyszny piernik z powidłami i białą czekoladą gotowy !
 
 
 


 

Voila ! Bon Appetit !  


sobota, 19 października 2013

Jesienna Sonata czyli Amerykańska Tarta Dyniowa na Orzechowym Spodzie

Można oczywiście zasmucić się i powiedzieć, że to bogactwo soczystych, świeżych owoców i warzyw, te stragany letnich obfitości, te wyprawy z płócienną torbą do warzywniaczka, te jedzone w plenerze truskawki są jedynie ciepłym wakacyjnym wspomnieniem, że zostały po nich jedynie smaki i zdjęcia ( i  wpisy na blogu ;-) ), że czasy te nie wrócą już - można słowem biadolić nad tym , że mamy jesień, że jest szaro i pada a następnie wyposażyć się w tabliczkę czekolady, ukryć się w łóżku z herbatą i w nastroju iście dekadenckim "przebiedować" do wiosny. Można. Krzyżyk na drogę i powinszowania "radości z życia". A my tym czasem zajmiemy się odkrywaniem kulinarnych wspaniałości jesieni. Skorzystamy z okazji , że mamy wspaniałą wymówkę by budować opokę na zimę i zostawimy na następne pół roku te wszystkie lekkie ( tak, że prawie ich nie ma ) świeże ( niczym zielony ogórek ) i tak niskokaloryczne ( że wręcz odchudzające ) wypieki. Te wakacyjne "nieznośne-lekkości-bytu", które gwałtem pragną wcisnąć Cię w najmniejszy możliwy rozmiar bikini. Zajmiemy się na poważnie projektem J E S I E Ń - Jeść Efektywnie Słodkości I Energię Ńagromadzać ( tak wiem , to przesada ,ale nie ma żadnego słowa na "ń" ) piekąc cięższe, bogate, rozgrzewające wypieki ! Wszystko po to aby gdy przyjdzie Z I M A (Zimna I Mroźna Atmosfera ) być w pełni gotowym na stawienie jej czoła...a podobno zima w tym roku ma być dosłownie mrożąca krew w żyłach ! Dzisiaj zajmiemy się tradycyjnym ciastem amerykańskim , pieczonym zazwyczaj na Święto Dziękczynienia. Przyznaję, że troszkę się z nim pośpieszyłam ...Ale miałam na nie tak ogromną ochotę - nieważne, że nigdy go nie jadłam ! W końcu co dzień jest coś za co można "dzięki czynić", czyli po prostu dziękować. Na przykład  za to, że nasz świat i życie jakie by czasem nie było to JEST ...a że lepszy rydz niż nic  to do dzieła - dziękujmy ciastem !

 
 

Składniki na kruchy orzechowy spód :

 

- kostka masła ( 250 g )

-1 żółtko

-jedna czubata łyżka cukru

-mąki na oko

-zblendowanych na pył orzechów również na oko


Tak nadszedł ten czas, że ze skrupulatnego , ostrożnego i bojaźliwego cukiernika pieczącego z nosem w książce kucharskiej zamieniłam się w jedną z tych "starych" , doświadczonych domorosłych kuchareczek, które zapytane o ilość jakiegokolwiek składnika w upieczonym przez nich cieście krzywiły się w ten jakże charakterystyczny sposób by w końcu wypowiedzieć to magiczne ( i jakże interesujące ) : "Ile...?No...No tak... NA OKO!". A ty człowieku patrzysz na nią ( wewnętrznie pianę toczysz z ust ) i myślisz sobie ile ty tej mąki do tego ciasta nasypiesz BO CZY TE OCZY MOGĄ KŁAMAĆ ? Obiecuję jednak, że w dalszym ciągu będę podawała dokładne proporcje składników. Po prostu tym razem uznałam, że do głupiego spodu do tarty nie potrzebuję jakiś wielkich przepisów...I nie myliłam się !


Miękkie masło umieszczamy w misie miksera i miksujemy z łyżką cukru. Mikserem ubijamy masło aż będzie białe i puszyste. Następnie dodajemy jedno żółtko i miksujemy. Teraz dodajemy stopniowo mąkę aż do uzyskania ładnej masy na kruche ciasto , plastycznej w wyrabianiu ale też niezbyt mokrej od masła, żeby ciasto nie wyszło za tłuste. Na koniec dodajemy orzechów "na oko" i ponownie miksujemy. Ciasto wyrabiamy.

UWAGA ! Teraz ujrzycie słowa ( których być może niektórzy cukierniczy puryści czy purytanie woleliby nie ujrzeć ) , słowa które bolą, ale idąc za językowym motywem przewodnim dzisiejszego przepisu : Moi drodzy , przecież prawda w oczy kole. NIE MROZIMY CIASTA BO PO CO TYLE CZEKAĆ. Tak wiem będzie się łatwiej wałkowało i będzie bardziej kruche no i jak robimy ciasta maślane to nie będzie się tak kleić i łamać w dłoni. Ale gdzie tam przy spodzie mrozić to 2 godziny w lodówce ?

 

Dlatego dla konserwatywnych kucharzy : na dwie godziny do lodówki. Dla freestyle'owców : odrywamy po kawałku ciasto i wykładamy nim formę do tarty.

 Następnie nakłuwamy spód widelcem  wielu miejscach i wkładamy na około 20 minut ( po prostu do przyrumienienia się spodu ) do piekarnika nagrzanego do 200 C.

Niczym nie obciążamy chyba, że bardzo chcemy bo po co tak kasze czy fasolkę marnować? Chyba, że ktoś jest szczęśliwym posiadaczem tych magicznych ceramicznych kuleczek do obciążania wtedy powinszowania takiego profesjonalnego sprzętu. Tarta jednak piecze się ładnie i bez bąbli nawet bez takich "bajerów".


 Ale ja jestem dowcipna w tym wpisie.


Jak się upiecze - to wyjmujemy (  to tzw. Złota Zasada Cukiernictwa )


Teraz zabieramy się za masę dyniową !

 

 

 

 

 

Składniki na masę dyniową :

 

-około 1 kilograma 200 g dyni makaronowej

-szklanka cukru

-2 łyżki przyprawy piernikowej

-około 80 ml śmietany 30 %

-cztery jajka


Dynię myjemy, kroimy na małe kawałki ( im mniejsze tym dynia szybciej się upiecze ) i układamy na blaszce wyłożonej folią aluminiową. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 200 C aż dynia będzie mięciutka. Wyjmujemy z pieca i  odkrajamy dynię od skórki. Dynię umieszczamy w misie blendera i blendujemy na puree ( na mus ). Mus z dyni umieszczamy w misie miksujemy z cukrem. Dodajemy przyprawy korzennej , jajka i miksujemy. Na koniec dodajemy kremówkę i ponownie mieszamy przy użyciu miksera. Masę dyniową wylewamy na spód i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 C na około 50 minut do godziny. Ogółem to trzeba sprawdzać czy masa dyniowa się ścięła i nie pływa. Wyjmujemy sprawdzamy suchym patyczkiem czy ciasto cię upiekło. Chłodzimy przez noc w lodówce ( no a przynajmniej 4 godziny ). Ja moje ciasto ozdobiłam malutkimi bezikami ( które bardzo dobrze skomponowały się ze smakiem ciasta ) ale może też tradycyjnie ozdobić brzegi ciasta bitą śmietaną ( najlepiej domową ).

 
 



Voila ! Bon Apetit !

 

 

czwartek, 1 sierpnia 2013

Lody Chałwowe z Prażonym Sezamem ♥

Kto z Was wiele razy w życiu marzył o zrobieniu lodów ale zawsze odpuszczał myśląc , że : a) wymaga to specjalnego sprzętu ( np. Thermomixu ♥ ) b) jeżeli już nie wymaga specjalnego sprzętu to jest to trudne c) jeżeli już nawet nie jest takie trudne to z pewnością jest czasochłonne d) jeżeli jest czasochłonne to na pewno w dodatku wymaga mieszania co kilkanaście minut zamarzającej na bryłę lodu masy e) bez specjalnego sprzętu z punktu a) lody na pewno nie będą smakowały jak lody i w efekcie i tak wszyscy pójdziemy do Akwarium - lodziarni na Saskiej Kępie (przyp.bloggerki♥). Otóż ja również przez długi czas tak jak wy o zrobieniu własnych lodów jedynie marzyłam... a potem kupowałam litrowy kubełek Grycana i topiłam w nim moje niespelnione marzenia cukiernicze , opłakując przy tym brak Thermomixu lub przynjemniej najprostrzej maszynki do lodów. Jednak sytuacja zmieniła się, gdy zaczęłam napotykać w blogosferze a nawet w szanujących się magazynch kulinarnych na lodowe przepisy niewymagające posiadania nieszczęsnej maszynki ! Czyli jedank nie wszystko stracone ! Mimo to nie było jednak tak kolorowo , cykałam się tej lodowej akcji strasznie - wszystkie porażki kulinarne bardzo ciężko przeżywam ( do tej pory nie mogę sie pozbierać po Wielkim Fiasko z Ciasteczkami Amaretti z 2011 r. ! ). I doprawdy gdyby nie te upały jak z tropików ,przez które żhyć sie odechciewa przez ostatnich kilku dni , nie zdecydowałąbym się tak szybko na zrobienie domowych lodów ( i to byłby błąd bo zrobienie tych lodów to banał na poziomie kulinarnych umiejętności przedszkolaka ale o tym zaraz ). Jednak 35-stopniowy upał i oddalona o długość ulicy Francuskiej lodziarnia robią swoje i klamka zapadła : kręcimy lody ! Przepis na Lody Chałwowe z Prażonym Sezamem znalazłam w ostatnim numerze KUKBUK'a i serdecznie go polecam. Nie powiem, nie powiem - cykałam się. Moja masa na lody, przelewana do plastikowego pojemnika wyglądała jak najzwyklejsza "wcale-nie-taka-bita" bita śmietana....Spodziewałam się klęski. Widziałam już ( oczyma duszy mojej ) całą tę moją śmietanę ( bo bądź co bądź tym włąśnie była : KUPĄ SŁODKIEJ , SEZAMOWEJ ŚMIETANY KREMÓWY ) jak albo opada i rolewa mi się w tej zamrażalce albo wręcz przeciwnie , zamarza na kryształ lodu , na którym co najwyżej można połamac sobie zęby. Mówiąc prościej : CZEKAŁAM NA NAJGORSZE. Jednak po około 5 godzinach nerwowego mrożenia , otworzyłam z ciekawością zamrażalnik, otworzyłam pudełko, nieśmiało wbilam łyżeczkę w tę moją śmietankę i...wyobraźcie sobie, że nie napotakłam tej bryły lodu, której tak się bałam tylko ...NAJPRAWDZIWSZE LODY ! Szybko wyjęłam pudełeczko i nałożyłam sobie cały pucharek. Nawaliłam na to jeszcze jakiś pokruszonych ciasteczek , wetknęłam weń specjalnie kupione na te okazję lodowe wafelki i...spróbowałam... Powiem tyle : dźwięk trąb jerychonskich obwieszczających koniec świata nie oderwalby mnie od tego pucharka ! Niebo w gębie ! Nie tylko naprawdę smakowały jak takie z lodziarni to były od nich o kilka klas lepsze ♥ ! Już nigdy nie pójdziecie do lodziarni ! Słowem : sukces. Słowem : smak. Słowem : sama... nie wiem już co , po prostu są super ! Kochani, jeszcze miesiąc wakacyjnych temperatur przed nami , zróbmy w końcu należyty użytek z naszych zamrażalników i... Chodźmy , chłodźmy ! 



Składniki :
-200 ml śmietany 36 % dobrze wychłodzonej
-120 ml skondensowanego mleka dobrze wychłodzonego
-4 łyżki pasty tahini
-2 łyżki rumu
-2 łyżki podprażonego na patelni sezamu

+ plastikowe pudełko z pokrywką



Śmietane i mleko łączymy razem w misce i ubijamy aż do uzyskania gładkiej , puszystej ( ale nie sztywnej ) masy. Dodajemy pastę tahini i delikatnie łączymy ją z masą, np. przy pomocy silikonowej szpatułki. Następnie dodajemy rum i ponownie ostrożnie łączymy z masą. Gotową mase przelewamy do plastikowego pojemnika , posypujemy z wierzchu prażonym sezamem, zamykamy i wkładamy do zamrażalnika na całą noc. Jeżeli robicie lody rano ( tak jak ja ) to po około 5,6 godzinach powinny byc już dobre. Pamiętajmy, że jezeli dluzej przechowujemy nasze lody - musimy je wyjmować na 5 minut przed podaniem.

Voila ! Bon Appetit ♥ !        

sobota, 20 lipca 2013

Obłędne Pierogi z Jagodami ♥

Wbrew powszechnej opini, lato to nie tylko czas błogiego odpoczynku, gdy góruje nad nami duch "sielskości" , słóńce praży, ludzie uciekają ze stolicy bo robi się tu nieprzyjemnie niczym latem w Petersburgu XIX-wieku tak sugestywnie opisywanym przez Dostojewskiego w "Zbrodni i karze". Ktoś musi się w końcu troszczyć aby beztroskim być mógł ktoś ! To również ważny czas zobowiązań dla bloggerów kulinarnych. Jest przecież kilka takich "must-cook'ow" , do których przyrządzenia każdy domorosły kuchcik czuje się latem zobowiązany. Trudno , cóż poradzić ? Zachciało się być następnym Gorodnem Ramseyem / Michelem Roux / Nigellą Lawson - to trzeba teraz starać się o miano mistrzyni patelni, no - przynajmniej w okręgu blokowym z aspiracjami na rozniesienie się dobrego słowa po tzw. "dzielni" ( dzielnia - (pot.) dzielnica ; przyp. bloggerki ) ! Owo zobowiązanie do "zaliczenia" określonych pozycji na liście kulinarnych ekscesów wakacyjnych jest w oczywisty sposób związane z wysypem owoców i warzyw, których tak brakuje nam w inne pory roku. Tak więc , nim soczyste i kolorowe maliny , truskawki , jeżyny i inne na solidne dziewięć miesiecy znikną nam sprzed oczu ( i z talerzy ), należy je zapiec, ugotować, zamrozić lub przerobić na szereg słoiczków, które ratować nas będą w chwilach fruktozowego glodu gdy już zasypią nas śniegi. Do takich "must'cook'ów" należą oczywiście wszelkiego rodzaju ciasta ucierane lub drożdżowe z owocami i kruszonką, konfitury z truskawek i malin, Eton Mess i inne desery z kremu, bitej śmietany i naszych owocków no i oczywiście pierogi ! Nasze sztandarowe P I E R O G I , i to z O W O C A M I ♥ Koniecznie świeżymi - można sobie mrozić ale i tak nic zastąpi tego soku wypływajacego na talerz i kawałków soczystych truskawek lub jagód, mieszających się malowniczo na talerzu ze śmietaną ♥ Dzisiaj wersja z jagodami - barwimy jezyki ( oby nie ubrania ! Przy tym daniu zdecydowanie fatuszek to najlepszy przyajciel kuchcika ! ) na fioletowo ! Załączam też mój wypróbowany przepis na pierogi : banalny, szybki i N I E Z A W O D N Y. Notabene świetny zarówno do słodkiego jak i wytrawnego nadzienia. No dobrze, tyle na dziś przedmowy, bo jak wszyscy wiemy : od gadania nikomu jeszcze pierogi się nie ulepiły ! W końcu jak głosi eee "stare" porzekadło czy, jak kto woli, jedna z wielu mądrych sentencji o pierogach : "Miast lepienia czcze gadanie ? Na czczo się już pozostanie !" ♥ 



Składniki :
-2 i 1/2 szklanki z "lekkim czubem" mąki pszennej
-jajko
-1/3 szklanki letniej wody
-2 łyżki oliwy
-szczypta soli
-jagody.... hmmm nie pamiętam ile ich było , z ciasta wychodzi około 12 większych pierogów...ale jagód nie było wcale tak dużo, sądze że 20 dag w zupelności wystarczy
-2, 3 łyżki białego, drobnego cukru
+ mąka do posypania stolnicy 


Wszystkie składniki wrzucamy do miski , miksujemy aż uzyskamy gładką masę. Podsypujemy ja troszke mąką i wyrabiamy dłońmi aż uzyskamy gładką, elastyczna masę. Rozwałkowujemy na posypanej mąką stolnicy. Okrągłą szklanką wycinamy koła. Jagody pluczemy , umieszczamy w misce i dosypujemy do nich 2-3 łyżek cukru. Mieszamy. Do każdego kólka łyżeczkę jagód. Zalepiamy. Wrzucamy na wrzącą wodę i gotujemy aż do ich wypłynięcia na powierzchnię. Podajemy ze śmietaną i cukrem ♥ !





Voila ! Bon Appetit ♥ !

piątek, 19 lipca 2013

Chleb Kukurydziany z Ziarnami Kukurzydzy.

Po sukcecie Włoskiej Foccaci z Rozmarynem , czas na Francuski Chelbek Kukurydziany. Jeżeli ktoś myśli, że Francuskie wypieki ograniczają się jedynie do bagietki i croissanta to zdecydowanie nie docenia ( o generaliowaniu i ignorancji kulinarnej nie wspominając ) bogactwa kuchni francuskiej. I nie mówię tu o istnieniu całej ( jakże różnorodnej ) gamy wypieków z ciasta francuskiego ale o C H L E B I E. Prawdziwym , pysznym francuskim chlebie. Dzisiejszy chleb to całkowite przeciwieństwo wyobrażeniu o lekkości, puszystości i delikatnym smaku, które to tak często przypisuje sie wypiekom rodem z Heksagonu. Jaki jest ? Cięki, wilgotny w środku, mięsisty, o mocnym kukurydzianym smaku. O tych cudownych niespodziankach w postaci pojedynczych ziarenek pieczonej kukurydzy nie wspominając bo brak jest słów aby wyrazić niezwykłe doznania smakowe , które towarzyszą tym "niespodziankom". Nie myślcie jednak, że chleb jest tak ciężki , że nie rośnie. Przeciwnie , stosując się do przepisu , otrzymacie idealny bochenek, z wyrosniętą i pękniętą na środku górką. Przepis nie jest mój i nie przeze mnie jest odkryty. Inspiracją jest strona Kwestia Smaku, który serdecznie polecam. Potwierdzam słowa autorki strony : chleb zdecydowanie najlepszy jest w dniu pieczenia, a dokładniej świeżo-wyjęty z piekarnika i posmarowany grubo masłem. Mmmmm i żadnych dodatków już nie trzeba, chociaż autorka zapewnia , że wybornie smakuje z salami. Ja ( wegetarianka ) polecam połączenie gorącego chleba z masłem i camembertem i na tym koniec ! W ten sposob w pełni docenimy smak naszego wypieku. Vive le pain ♥ ! Vive la cuisine francaise ♥ !   



Składniki :
-1 jajko roztrzepane
-1 i 1/4 szklanki ciepłej wody
-4 i 1/2 łyżeczki suchych drożdży
-1 szklanka kaszki kukurydzianej
-3 i 3/4 szklanki maki pszennej
- 1 łyżka soli
-50 g masła
-2/3 szkalnki kukurydzy z puszki ( bez zalewy )
 

W misce mieszamy drożdże z wodą. Przykrywamy. Odstawiamy na 5 minut. W tym czasie przesiewamy w dużej misie mąkę z kszaką. Dodajemy roztrzepane jajko i wodę z drożdżami i miksujemy mikserem z końcówką do ciasta drożdżowego. Dodajemy masło i sól. Ponownie miksujemy. Wyrabiamy ciasto dłońmi, aż stanie się gładkie i elastyczne. Wtedy dodajemy kukurydze i dokładnie łączymy ją z masą. Jeżeli ciasto troszke się rozwodni ( moje tak zrobiło ) dodajemy troszkę mąki pszennej i wyrabiamy. Ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy na godzinę do wyrośniecia. Po godzinie ciasto przekłądamy do wysmarowanej masłem, podłużnej formy. Przykrywamy ściereczką i ponownie odstawiamy na godzinę. Po godzinie wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 C na kratce w środkowej części piekarnika. UWAGA : na najniższej półce piekarnika kładziemy żaroodporne naczynie wypełnone wrzącą wodą ( nie musi jej być bardzo dużo ). Pieczemy 1 godzinę. 



 A to ze śniadania ♥ Z chlebem w roli głównej naturalnie ♥ 


Voila ! Bon Appetit ♥ !   


Bienvenue a Durszlak ♥

Durszlak.pl